sobota, 27 kwietnia 2013

Znacie jekieś fajne blogi o piłkarzach ? Poczytałabym bo strasznie mi się nudzi...
Dajcie linki w komentarzach, do swoich a może jakichś innych opowiadań :)
Proszę :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 9

Miesiąc później ( dzień ślubu Łukasza i Moniki )

KAMILA :
Już postanowiłam. Wyjeżdżam do Polski, do babci. Zacznę nowe życie bez Łukasza za to z moja kochana Zuzia, z Lewym i Ania będe się kontaktowac, ale Łukasza nigdy nie zapomne... kocham go ponad wszystko. O Zuzię będę bardzo dbała i postaram się jej zapewnić wszystko co najlepsze. Za 1,5 godziny mam samolot do Polski, nie będe sprzedawać domu, będziemy tu przyjeżdżać na wakacje :d

TYMCZASEM :
-Łukasz czy ty napewno ja kochasz ?
- Tak Lewy, kocham tylko i wyłącznie Monikę

W KOŚCIELE :
Robert zabrał głos...
- Zanim wezma ślub, chcemy pokazać wam film przedstawiajacy... a zreszta sami zobaczycie...
Odszedł i stanął obok swojej żony.
Łukasz, Monika  i wszyscy goście zaczęli oglądać. Była tam Kamila, Łukasz , wspólnie spędzone chwile, ich szczęście. Na końcu Ania wyszła na środek kościoła z wielkim napisem :
" ZASTANÓW SIĘ CZY NAPRAWDĘ KOCHASZ MONIKE, DEBILU DALEJ KOCHASZ KAMILĘ WIĘC RUSZ DUPE NA LOTNISKO BO ONA JEDZIE DO POLSKI I JUZ NIGDY JEJ NIE ZOBACZYSZ !!!"
Cały kościół zaczął krzyczeć
"Nie daj Kamili odejść "
- Lewy, idziemy kocham ją i nie daruję sobie jak ona wyjedzie, przepraszam Monika
(Monika tylko zaczęła głośno płakac i przeklinac Łukasza w kilku językach.)
- No nareszcie, Łukasz ile można było czekać aż się wreszcie obudzisz, ale wiesz że Ania teraz wszystko będzie gościom wyjasniać...

NA LOTNISKU :
Kamila :
Szłam już z bagażami i Zuzią, gdy ktoś zaczął mnie wołać. To byli Lewy i odziwo Łukasz.

Łukasz :
Była jeszcze na lotnisku na całe szczęście dogoniliśmy ją i zacząłem mówić:
-Kamila, kocham cię i nie mogę bez ciebie żyć. Jestem bez ciebie jak studnia bez wody, jak ptak bez skrzydeł, jak pustynia bez piasku, jak zapalniczka bez ognia... kocham cię najbardziej na całym swiecie. Wybacz mi prosze. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moja żoną ? Tylko pierścionka nie mam... - posmutniałem.
-Już masz- powiedział Lewy i wyciągnął z tylnej kieszeni pierścionek
- Lewy zawsze na wszystko przygotowany- powiedzieliśmy jednocześnie
-No to jak ? zapytałem

KAMILA :
 Łukasz mnie poprosił o rękę... na początku trochę się wachałam (?) ale przecież go kocham więc stałąm tak przed nim w osłupieniu, gdy jakaś starsza pani powiedziała " Nie trzymaj tego biednego chłopca w niepewności"
Po tym powiedziałam tak i rzuciłam się na Łukasza.
Później powiedziałam mu o Zuzi, nie mógł w to uwierzyć, miał pretensje czemy mu nie powiedziałąm, ale wszystko sobie wyjaśnilismy...
Wszyscy wrócilismy do domu
- Robert a Ania gdzie ?- zapytałąm
- O kurwa, Łukasz zostawiliśmy ja w kościele.
Lewy szybko wybiegł z domu i pojechał do kościoła...

ROBERT :
Jestem juz w progu kościoła i dalej słucham przemowy żony
- Tak prosze państwa miłośc jest nieprzewidywalna...... Moniko, jestes bardzo piekna kobieta i napewno znajdziesz tego jedynego...

Myślałem że padnę, mówiła  to z takim przejęciem. Wkońcu skończyła, wszyscy bili jej brawo, niektórzy płakali o.O. Ona tylko podeszła do mnie.
- No dziekuję, ludzie pewnie pomyśleli że jakaś głupia jestem alebo cos, od tego gadania to mi w gardle zaschło...
- Kochanie jedziemy do domu
- No ja myśle- powiedziała .
W drodze do domu wszystko jej opowiedziałem, na co ona tylko sie szeroko usmiechnęla.


 Kilka dni później


KAMILA :
Ze ślubem nam się nie śpieszy, wiadomo jeszcze nie ufam mu tak jak kiedys. Utrzymuje dystans. Powoli odbudowywujemy nasze relacje i z kazdym dniem jest coraz lepiej :)

ŁUKASZ :
Z Kamilą coraz lepiej mi sie układa, ale czuje że jeszcze nie ufa mi tak jak kiedys. Nie dziwię jej sie.
Postanowiłem pójść z Robertem na jakieś piwo, zadzwoniłem do niego i powiedział że za 10 minut będzie.
Minelo 10 , 20, 30, godznia, a Roberta jak nie było tak nie ma.
Zadzwonił telefon, to była Ania, cała zapłakana. Powiedziała że Robert miał wypadek i że właśnie ma operację w szpitalu. Kamila zadzwoniła po ciocię i pojechaliśmy do szpitala....


Już 9. Przepraszam że długo nic nie dodawałam ale mama musiała wziąć mi laptopa i tak jakoś wyszło. Dostałam nagłego ataku weny więc jeszcze będziecie musieli ze mna wytrzymać długo i to tak długo jak tylko się da :) Nie mogę się tak poprostu rozstać z tym opowiadaniem.
Jak już tu jestes to skomentuj :d





Taki tam pierścionek zaręczynowy :D

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 8

Wstałam rano, bo obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Łukasz jeszcze smacznie spał. Poszłam do łazienki, ubrałam się, i poszłam zrobić śniadanie. Dzisiaj chłopcy nie mieli treningu więc mielismy z Łukaszem duzo czasu dla siebie. Jakoś szybko nam dzień zleciał, ale wkońcu przyszedł czas kiedy musiałam zacząć się szykować. Łukasz nie miał nigdy problemu z dobiorem ubrań. Nie to co ja... Znowu nie miałam się w co ubreać, ale po długich zamysleniech wybrałam.

 http://www.youtube.com/watch?v=gJRF5HIhYVU

NA IMPREZIE ...
Było juz po 1. Impreza była świetna, ale Łukasz gdzieś mi zginął... Zaczęłam go szukać. Nigdzie go nie było, ale wkońcu go znalazłam, siedział na sofie a na jego kolanach siedziała jakaś panienka, całowali się. Myślałąm że serce mi peknie, po chwili mnie zauwazył i zepchnął (?) ową dziewczynę  ze swoich kolan. Stanął przede mną i zaczął przepraszać, a ja tylko dałam mu w twarz. Robert i Ania wszystko widzieli. Rozpłakałam się i wybiegłam z domu Marco. Ania wybiegła za mna i tylko mnie przytuliła.


ROK PÓŹNIEJ...
Już od bardzo dawna nie jestem z Łukaszem, zaraz po imprezie sie wyprowadził do swojej Moniki. Brakuje mi go i to cholernie mi go brakuje, kocham go  całym sercem. Aktualnie jestem mamą 2 miesięcznej Zuzi. Podobno za miesiąc Łukasz bierze ślub z tą swoją Moniką.  Postanowiłam że raczej niegdy sie nie dowie o Zuzi. Ostatnio nawet się spotkaliśmy na imprezie, ale przytulał się z  narzeczona. Na ta imprezę mogłam wyjść tylko i wyłącznie dlatego że moja ciocia zajęła się małą i kazała mi iśc na ta imprezę. Łukasz nawet nie zdaje sobie sprawy że ma 2 miesięczna córkę i niech tak zostanie. Ania i Robert bardzo mnie wspieraja. Od 4 miesięcy sa szczęśliwym małżeństwem a za 7 miesięcy urodzi im sie dziecko.

ŁUKASZ:
Ostatnio zobaczyłem ją na imprezie. Była taka piękna, chyba nadal ja kocham, a może tak mi się tylko wydaje. No nie wazne za miesiąc będe mężem pięknej Moniki. Ale chyba coś jeszcze czuje do Kamili... NIE. To pewnie przez Lewego ciagle mi wmawia że nadal kocham Kamile a z Moniką jestem tylko dlatego że nie mam  Kamili...




Przepraszam , przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Tak, ale to jeszcze nie koniec kochani, jeszcze musicie ze mna wytrzymać kilka rozdziałów. Myślę, że jakieś 2-3 i epilog, ale nie jestem pewna, może jeden nie wiem jeszcze... Mam juz pomysł na kolejne opowiadanie... Jeszcze porządnie namieszam w życiu Kamili i Łukasza... nie martwcie się :)  Jak już poświęciliście czas na czytanie tych wypocin to zostaw komentarz to motywuje :)
Pozdrawiam was bardzo ciepło  Żaneta :D

A na koniec wstawiam fotki :)


 Stylizacja Kamili rano :





Stylizacja imprezowa






 I Zuzia :


 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 7

Robert spał w wannie, Marco na płytkach koło prysznica, Mario na nim, Łukasz na stole, Kuba pod stołem, Anka  ( w spodniach, nawet nie wiem kiedy się przebrała o.O ) w otwartej szafie, Cathy na sofie, Mats na podłodze obok sofy...
" Mother of God " - pomyslałam
Anka juz się obudziła i  wyszła z szafy.
- O Boże, jak mnie łeb boli. Umieram. O jaki bałagan, ide znowu do szafy.. - wyjęczała
Śmiałam się z niej jak głupia.
- O kurwa co ja tu robie- usłyszałm głos Lewego.
Postanowiłam że wezmę sobie jakąś wode na kaca.
Wszyscy juz wstali, nawet Anka z szafy wyszła.
-Taa, to ja może zadzwonię po jakąś firmę sprzątającą- powiedziała z przerażeniem w głosie Ania
Lewy podał jej telefon a ona zadzwoniła.
20 minut później...
Firma sprzątająca przyjechała po 10 minutach od jej wezwania i w 10 minut posprzatała ten bałągan.
Była 10 .00 razem z Łukaszem poszłam spacerkiem do domu. Chłopaki mieli trening na 12.00. Wzięlam długą odprężającą kąpiel i poszłam się ubrać. Później pojechałam z Łukaszem na trening. Ania tez tam była. Biedni chłopcy biegali na mega kacu, ale za to z Anią kolejne 3 godziny przegadałam. Jutro miałyśmy iść na zakupy do galerii. Świetnie się z Anią dogadywałam. Bratnia dusza można powiedziec, interesowałysmy się tym samym czyli : sportem, muzyką i modą oczywiście. Po treningu wszyscy wyszli przed stadion.
- To co idziemy na jakiś obiad ?- zapytałał Łukasz
- ok- wszyscy odpowiedzieliśmy
10 minut później wszyscy byliśmy w tej restauracji, co jak co ale jedzenie to mieli zajebiste. Jeszcze jak zjedliśmy to trochę rozmawialiśmy i wszyscy się rozeszli.
Następnego dnia...
Ania przyjechała po mnie punktualnie o 12.00. Jutro chłopaki mieli mecz z Malagą więc musieli przećwiczyć taktykę na mecz, decydował on czy wejda do półfinału. No ale ok.
Dojechaliśmy do galerii i ruszyłyśmy na podbój sklepów. Kupiłam sobie okulary, torebkę i spodnie a Ania buty, letnią sukienkę i naszyjnik. Po bardzo męczących zakupach, Ania odwiozła mnie do domu. Łukasz czekał na mnie juz z obiadem.
Później oglądaliśmy " 3 metry nad niebem " , Łukasz troszkę protestował co do obejrzenia tego filmu no ale po krótkim pocałunku dał się przekonać. Później wzięłam prysznic i poszłam spac.
Następnego dnia.
Dzień  bardzo szybko mi zleciał, no ale nadszedł wkońcu wieczór... Na stadionie siedziałąm obowiązkowo obok Ani. Miała na sobie koszukę BvB z napisem " LEWANDOWSKI" i szlik zawiązany w pasie, ja podobnie tylko że miałam na koszulce " PISZCZEK" .
Mecz rozpoczął się dla nas fatalnie bo w 25 minucie gola strzelił Joaquin, ale za to  w 41 minucie na 1:1 strzelił Robert. Współczuje ludziom którzy siedzieli obok Anki na poprzednich meczach, jak Robert strzelił gola to zaczęła piszczeć tak głośno że myślałm że ogłuchne. W 85 minucie (?) znowu strzeliła Malaga. Boże jak my przeżywałaysmy, Ani juz z oczu łzy zaczęły płynąć. Jest 90 minuta meczu, sędzia doliczył kolejne 3 minuty (?). W 91 ' na 2:2 gola strzela Reus, a minutę później Łukasz. Zaczęłąm skakać, piszczeć, płakć jednocześnie. Borussia wygrała z Malaga 3:2. Po meczu wraz z innymi WAG's zeszłysmy do piłkarzy, całe zapłakane łzami szczęścia. To był piękny mecz.
- Ta bramka była dla ciebie - powiedział Łukasz.
- Dziękuję - odpowiedziałm i pocałowała go.
- No to co jutro  na imprezę, tym razem do mnie - powiedział Reus.
- Dobra to do jutra.
Wrócilismy do domu i zasnęliśmy .


























No i jest przpraszam że tyle czekaliście ale nie miałam czasu.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 6

Tak na wstępie to właśnie umieram ze szczęscia bo znalazłam moje notki, dokładniej moja mama znalazła kocham ją :*


Wchodzę, a tam.... ścieżka ułożona z płatków róż, prowadząca do pokoju, a tam kolacja przy świecach i Łukasz patrzący na mnie z uśmiechem. Nie mogłam w to uwierzyc.
- To dla mnie ?- zapytałam z niedowierzaniem
- No przecież nie dla mnie - zaśmial sie
Zaprowadził mnie do stołu, odsunał krzeslo, było cudownie. Po zjedzeniu kolacji usiedliśmy przed telewizorem, ale jakoś nie zwracaliśmy zbytniej uwagi na film. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie. W pewnym momencie Łukasz zaczął mnie całować po szyi. Nie protestowalam, wręcz przeciwnie, chciałam tego. Ściągnęlam mu koszulę, a on mi, później wziął mnie na ręce i zaniósł (?) do sypialni, a tam kontynuowaliśmy to co zaczęliśmy przed telewizorem.
Rano obudziły mnie promienie słońca, Łukasz jeszcze spał, a ja nie chciałam go budzić, więc wstałm, ubrałam się (https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQOqoTyEfFSpJ_a0DevopXMRG10NmUUj7FruwdHNO44yMvvR1GivV-6ozd3mc2lhSERXnL8vMZl1dSz8d3ccT84G913ilNGknP8zX_Yr23eysZsWIgKPvf2qzFmE5aYX5jOThwY5-b/s1600/codzienna.jpg ) i zeszlam na dół aby zrobić śniadanie, postawiłam na naleśniki. Gdy juz robiłam ostatniego naleśnika, dłonie Łukasza obejmowały mnie w pasie. Odwrócił mnie i namietnie pocałował.
- Kocham cię wiesz - powiedział
- Ja ciebie tez- odpowiedziałam
- Kochanie może pojedziesz ze mą dziś na trening, już ponad 2 tygodnie jesteśmy razem a ty nawet nie poznałaś moich kolegów z drużyny.
- Dobrze.
- No to, po tym napewno przepysznym, śniadaniu jedziemy.
- OK.
Pół godziny później byliśmy już na stadionie. Usiadłam na trybunach, a obok mnie siedziała Anna Stachurska, narzeczona Lewego. ( tak była ubrana Ania http://szafa.pl/c14534030-bialy-oversize.html )
Zaczęlyśmy rozmawiać. Od razu znalazłysmy wspólny język nawet się zaprzyjaźniłyśmy. Jeszcze nigdy nie spotkałałam osoby tak pozytywnie nastawionej do życia jak ona. Przegadałyśmy z 3 godziny, dalej bysmy tak sobie rozmawiały ale trening się juz skończył :(.
- Dziewczyny, chodźcie do nas - usłyszałyśmy
Posłusznie zeszłyśmy na dół.
- Chłopaki to jest moja dziewczyna, Kamila, . - powiedział Łukasz.
-Siemaa, Robert Lewandowski, przyjaciel Łukasza- usmiechnął się pięknie i czarująco.
- I mam narzeczona, zapomniałeś dodać- powiedziała z uśmiechem Ania
Zrobiła obrażoną minę, ale widać było, że chce jej się śmiać
- No własnie, mam piękna narzeczoną którą bardzo ale to bardzo kocham..
-Jasne, jasne - zaśmiała sie
Muszę przyznać że śliczna jest.
Robert przyciągnął do siebie Anie i cos tam do niej mówił, na twarzy miał czarujący uśmiech i pocałował ją. Myślałam, że ją zje tymi pocałunkami.
- No tak, może są trochę szaloną parą, ale świata poza soba nie widzą, tak jak ja nie widze świata poza tobą, kotku- usłyszałam głos Łukasza.
Pocałował mnie
No to idziemy dalej- powiedział Łukasz
- Kuba Błaszczykowski miło mi- uśmiechnął się
- Marco Reus
- Mario Goetze
itd...
Poznałam juz wszystkich. Uwielbiam ich, cały czas się wygłupiali.
- No  to jak spotykamy się u nas na imprezie- ogłosił wszystkim Lewusek
- To my robimy jakąś imprezę- zapytała Ania ze zdziwieniem.
- No teraz tak , przecież powiedziałaś " robimy imprezę" - Lewy zabrał głos
- Wybrałałeś dwa słówka z tego co powiedziałam, no ale ok
- No to u nas o 20 - powiedział Robert
Wróciłam z Łukaszem do domu i zaczęłam sobie szukać jakiejś sukienki na imprezę, jak zwykle nie miałam w co się ubrać :\
Moja komórka zaczęła dzwonić, zobaczyłam na wyświetlacz, to Ania.
- Halo, Kamila, pojedziesz ze mną na zakupy bo ten leń (  zaczęła głośniej mówic) rozłożył się na kanapie i w Fifę gra, a ja bym sobie jakąś sukienke na wieczór kupiła.
- Pewnie, nie mam w co się ubrać, wiec też sobie coś kupie
-OK. No to co za 20 min będe po ciebie
-A skąd masz mój adres ?
-Łukasz mi dał - powiedziała Ania
- A spoko, to co za 20 min ?
- Tak, pani Kamilo
- Pa
-Pa

20 min później...
Ania juz przyjechała i ruszyłyśmy na podbój galerii


2 godziny później
To były bardzo męczące zakupy, ale wkońcu mam się w co ubrać.
Kupiłyśmy jeszcze alkochol i  wróciłyśmy do swoich domów

Wieczorem...
- No Łukasz jestem gotowa ( wyszłam przed niego i pokazałm mój zakup   http://www.uroda-wdziek.pl/userfiles/impreza%20andrzejki%203.jpg )
- O kurwa... zajebiście kotku.
Ruszylismy na imprezę..
Wszyscy juz byli, Ania wyglądała idealnie ( http://alexfashion.group5.pl/3067/3067_5.jpg     http://www.merg.pl/data/gfx/pictures/large/9/3/12039_5.jpg  )
Lewy oczu odlepić od niej nie mógł, nie dziwie się :)

 Impreza była jednym słowem zajebistaaaa
Robert Kuba Łukasz śpiewali  " OTWIERAM WINO ZE SWOJĄ DZIEWCZYNĄĄĄĄĄ "
Zajebiście było nie ma co :D
Wszyscy się upili, nawet dziewczyny ja tez oczywiście zabalowałam. Ale jak się obudziłam  to wybuchłam smiechem ...


No jest, przepraszam że tak późno, może nie jest jakoś specjalnie ciekawy ale tak wyszło

Co jak co ale polscy kibice są zajebiści - LIKE <3
WIELKIE DZIEKI ZA 1000 WEJŚĆ <33

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 5

ŁUKASZ :
Co się dzieje, Kamila obiecała mi że do mnie zadzwoni. Pewnie sa korki - pomyślałem.
Włączyłem telewizję i akurat były wiadomosci, nie wiem co mnie skłoniło do ich oglądania.
A tam :
- Dziś w Dortmundzie zdazył się poważny wypadek, ofiarą jest 20 letnia   mieszkanaka Dortmundu...
Dalej juz nie słuchałem bo zobaczyłem jak wyciągaja ją z całkowicie roztrzaskanego samochodu, całą zakrwawioną. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Szybko zerwałem sie z kanapy i pojechałem do szpitala. Na recepcji kazali mi usiąść i czekać. Strasznie się o nią bałem.
Wkońcu z sali wyszedł jakis lekarz.
- Przepraszam, co z Kamilą Smith ?
- A kim pan jest ?
- Jestem jej chłopakiem,
- A ja jej ciotka- usłyszałem, odwróciłem się i zobaczyłem ciotkę Kamili, Lucy.
- A więc stan pani Smith jest stabilny. Właśnie przeprowadziliśmy operację, która się powiodła.
Uśmiechnął się.
- Mogę do niej wejść ? - zapytałem
- Dziś niestety nie ale jutro jak najbardziej.- odpowiedział
- No dobrze, dziękuję.
Razem z ciotką Kamili rozeszliśmy się do swoich domów. Całą noc nie mogłem zasnąć. Nadszedł wkońcu ranek, zjadłem pyszne śniadanie, i pojechałem do szpitala. Obudziła sie, była cała w opatrunkach. Zaczęliśmy rozmawiać i pożegnaliśmy sie pocałunkiem.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ...
KAMILA:
Wkońcu wyszłam z tego szpitala. Łukasz się do mnie wprowadził. Na początku trochę protestował, ale po jakimś czasie się zgodził.
-Łukasz, ja ide na zakupy.
- Dobrze,
- Papapa, poczałowałam go.
Po 4 godzinach męczących zakupów, wracałam do domu, gdy weszłam nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam...

Bardzo wymęczony , ale jest :)