poniedziałek, 29 lipca 2013

EPILOG + PODZIĘKOWANIA


http://www.youtube.com/watch?v=cu7QvOQKcKk

Kamilę znalazł Robert. Przyszedł aby dowiedzieć się o co chodzi z tym listem. Znalazł ja martwą. Nikt nie mógł w to uwierzyć, wszyscy myśleli że to zły sen, że zaraz Kamila i Łukasz przyjdą do nich, znowu uśmiechnięci i szczęśliwi jak kiedyś.
2 dni później odbył się pogrzeb małżeństwa. Wszyscy zalewali się łzami smutku, żalu i goryczy, ale nic już nie mogli na to poradzić. Nikt się tego nie spodziewał. Kamila z miłości do Łukasza poświęciła swoje życie. Tak mocno go kochała. Zuzanna została sierotą. Opiekują się nią Robert i Anna. Cały czas mała pyta gdzie są jej  rodzice i kiedy będą. Anna ze łzami w oczach mówi małej że Anioły zabrały rodziców do siebie i że patrzą na nią z góry. Nikt nie widzi w Kamili kobiety która się zabiła zostawiając swoje dziecko, wszyscy widzą w niej kobietę która zabiła się z miłosci.

                                                                              "Życie jest piękne ale miłość jest jeszcze piękniejsza"




KONIEC


Tak to jest już koniec tego opowiadania. Od samego początku wiedziałam że umrą. Ich śmierć jako koniec tego opowiadania to tylko i wyłącznie moja decyzja. Przepraszam jeśli kogoś zawiodłam. Tym opowiadaniem chciałam pokazać siłę miłości i że mimo różnych przeciwności miłość jest najsilniejsza. Nie lubię zakończeń ale nic nie może przecież wiecznie trwać. Niektóre rzeczy trwają krótko jak to opowiadanie. Dziękuję za to 9000 wejść i dziękuję wszystkim którzy tu zaglądali i chociaż raz skomentowali, ale w szczególności chciałam podziekować 
- WildChild
- All I need is love,
- Lokaaa,
- Ola
Za to że swoimi komentarzami szczególnie mnie motywowały.
- Dreamer
- LoVe :*
- Patrycja Poliwka
Kaśka. Jejeje.
Za to że mnie wspierały ( znamy się w realnym świecie więc to było możliwe ) 
 - Like..it
Dzięki tobie zaczęłam pisać to oowiadanie :*


NO I MÓJ NOWY BLOG : 

http://zostan-ze-mna-na-zawsze.blogspot.com/ :D

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 20 - ostatni

3 miesiące później

Jesteśmy małżeństwem już 3 miesiące. Anna i Robert zaopiekowali się Zuzą a ja z Łukaszem poszliśmy do kina. Wszystko zaczynało się świetnie. Kupiliśmy popcorn i zasiedliśmy w jednym z pierwszych rzędów. To był błąd.( http://www.youtube.com/watch?v=Yq-T6v-WfyU)

Siedzieliśmy na krzesełkach gdy zaczęły się strzały. Na początku myslelismy, że to efekty specjalne, ale szybko okazało się że to nie prawda. Łukasz z prędkością światła  padł na mnie i przygniótł (?) mnie do ziemi żeby mnie zakryć, aby nic mi się nie stało. Po kilku minutach tego horroru, zaświecili światła. Zaczęłam mówić do mojego męża lecz on nie odpowiadał i nie ruszał się. Wysunęłam się spod niego i zobaczyłam że ma 3 kule w plecach. Nie miał szans na przeżycie. To było po prostu nie możliwe. Zalałam się łzami smutku, żalu i goryczy. Ewakuowali mnie i kilkunastu innych osób ponad 200 zginęło a jednym z nich był Łukasz. Zabrali mnie do szpitala. Byłam załamana. Nie mam juz po co żyć. Wyszłam ze szpitala. Wszędzie mówili o tej tragedii, wszędzie w radiu, gazetach i telewizji. Szłam ulicą niektórzy ludzie podchodzili i składali mi kondolencje. Nie mogłam sobie poradzić ze stratą Łukasza. Weszłam do domu, wszystkie rzeczy Zuzy spakowałam do torby, klucze do domu również. Wzięłam kamerę i zaczęłam nagrywać przeprosiny dla Zuzy. Następnie udałam się do kuchni, wzięłam kartkę i długopis. Zaczęłam pisać



                                                         " Drodzy Anno i Robercie nie dam już rady. Kocham Zuzę ale myśl
                                                     że już nigdy nie zobaczę uśmiechniętej twarzy Łukasza jest silniejsza.
                                                   Wiem, że będziecie dla niej kochani i stworzycie dla niej rodzinę jaką
                                                   mieć powinna...
                                                                                                                             KAMILA "

List spakowałam na spód torby. Pobiegłam szybko do domu Lewandowskich, zadzwoniłam dzwonkiem i uciekłam. Wróciłam do domu, poszłam do kuchni, z szafki pod samym sufitem wyciągnęłam pistolet, przyłożyłam do głowy, zmówiłam krótką modlitwę, powiedziałam "Kocham cie Zuza, mam nadzieję że mi kiedyś wybaczysz" i nacisnęłam spust (?)....







Nawet nie wiecie ile łez wylałam pisząc ten rozdział. Jutro epilog.


sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 19

Przyszlismy od Lewandowskich i nadeszła pora aby powiedziec Łukaszowi co leży mi na sercu.
Łukasz-zaczęłam- bo nie wiem jak zareagujesz ale tak czy inaczej musze ci to powiedzieć, jestem w ciąży.
- Co ?- zapytał zaskoczony ale szczęśliwy ;D
- No tak będziemy mieli drugie dziecko.
- O Boże kochanie nawet nie wiesz jak sie ciesze jak mogłaś pomyśleć że będę zły, to najpiękniejsza wiadomość jaka słyszałem ostatnio.
Uśmiechnęłam sie a on zapytał który miesiąc i zaczął mnie głaskać po brzuchu.
-Drugi.- odpowiedziałam krótko.


MIESIĄC PÓŹNIEJ :

Dzis jest nasz wielki dzień- mój i Łukasza. Dziś o 15 powiemy sobie sakramentalne "TAK". Jest 9 Anna przyjechała z suknią, ja biegnę do fryzjerki i kosmetyczki, jestem zdenerwowana jak nigdy.
Jest 14:30.  Ubrana, uczesana i umalowana jadę białą limuzyną z Anna gdzie czeka już na mnie mój przyszły mąż wraz z Robertem. Wychodzimy. Witają mnie i Annę tłumy ludzi. Goście, fani,ochrona, fotoreporterzy.
Robert wychodzi z kościoła, Anna wchodzi. Robert podaje mi swą dłoń a ja z chęcią się jej łapię. Wchodzimy za nami wszyscy goście. Ochrona pilnuje by nikt nie zakłócił ceremonii. Jestem w kościele. Widzę uśmiechniętą od ucha do ucha Anię a obok niej Łukasza i księdza. Z początku zwykła msza, nadeszło kazanie i szczególnie jedno zdanie utkwiło mi w głowie " Życie jest piękne, ale miłość jest jeszcze piękniejsza " Wstaliśmy teraz czas na przysięgę, z głośników mozna było usłyszeć muzykę ( http://www.youtube.com/watch?v=qgdmIBRoVZI )

- Ja Kamila, biorę sobie ciebie Łukaszu za męża i ślubuję ci miłość wiernośc i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
- Ja Łukasz biorę sobie ciebie Kamilo za żonę i ślubuję ci miłość wiernośc i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.

Ceremonia zakończyła się. Wychodzimy. Życzenia od bliskich, fotoreporterzy, fani ochrona nie odstępują nas na krok. Życzenia każde brzmiały bardzo podobnie, nie było jakichś nie wiadomo jakich po prostu "
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia "
Wszyscy udaliśmy sie  do pięknego dworku. Na początku oczywiście toast i te sprawy... Az nadszedł czas na pierwszy taniec zatańczylismy do piosenki " Love me tender " Ogólnie wszystko było świetne do momentu życzeń dla rodziców . Stałam i płakałam przed hologramami a reszta tej nocy była piekna i magiczna. Wszystko było tak jak sobie wymarzyłam....





Tak wiem, olewam was ale wybaczcie nie mam na nic czasu nawet żeby usiąść... To przerażające. Przez 4 dni w ogóle nie miałam internetu ... Wybaczcie, jutro powinien pojawić się ostatni rozdział a po jutrze epilog i podziekowania ;D


Przepraszam was jeszcze raz za moją nieobecność ;D


 suknia ślubna

 suknia Anny





 pałac ;D

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 18

Dziś jest ten dzień, dzień kiedy miałam sie wszystkiego dowiedzieć.  Pogoda była taka jak moje uczucie-niewiadome.Niby na niebie widniało słońce ale obok niego gromadziły się czarne chmury. Stałam przy oknie i myślałam o tym wszystkim.
-Chyba będzie padać - usłyszałam
-Pewnie tak - odpowiedziałam i pocałowałam Piszczka
_ Kamila co się stało ?
- Nic, już ci mówiłam.
-Jak to nic, no jak nic, od narodzin dziecka Roberta i Ani chodzisz jakaś taka przygnębiona.
-Powiem ci ale jak wrócimy od Lewandowskich
- Ale dlaczego nie teraz ?
- Prosze cie daj mi czas, obiecuje ci że wszystko ci powiem.
- No dobrze - uśmiechnął sie
Chwilę tak staliśmy, aż usłyszeliśmy trzask drzwi. Wybiegliśmy z pokoju i zobaczylismy śmiejacą sie do nas Zuzę:
- No mała, teraz jak cie złapie to cie załaskocze na śmierć- powiedział Łukasz
Zaczęli sie gonić, a ja tylko sie śmiałam, tak śmiałam się, pierwszy raz od kilku dni sie  śmiałam. No to śniadanie zjem sama, zrobiłam udawaną smutną minkę :( Nawet nie dokończyłam a oni juz zbiegli
na dół i usiedli przy stole. Zrobiłam kanapki i usiedlismy przed telewizorem. Przez kilka dobrych godzin oglądaliśmy jakieś bajki. Była juz 13.28 więc zaczęliśmy sie zbierać. Pojechaliśmy o 14 w środku byli juz wszyscy. Od rodziny po kolegów. Ania wzięła swoja mame i mnie. Razem poszłyśmy do kuchni. Wcześniej wzięłam do torebki zdjęcie które znalazłam w pudełkach.
- O Boże przeciez to jest Bluegienka
- Wie pani coś o niej ?
- Tak mieszka a raczej mieszkała w Pruszkowie, ale 5 lat temu w jej domu wybuchł pożar i spaliła sie
- O Boże...
Wyszłam z domu, łzy ciekły mi po policzkach. Myslałam że nikt tego nie zauwazył a jednak Łukasz mnie zobaczył. Poszedł za mną, opowiedziałam mu całą historię. On tylko mnie przytulił. Później wróciliśmy do reszty i  cieszyliśmy sie przyjęciem ;D






Boże, jakie gównooo, przepraszam że taki krótki i gównianyyyyyyyy... Muszę was poinformowac że następne rozdziały tez będą takie krótkie. Przepraszam że wczoraj nie dodałam ale nie miałam czasu...


 stylizacja Kamili na przyjęcie


 stylizacja Łukasza


 sukienka Zuzy



 Bluegienka


piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 17

 Do domu Lewandowskiej mam 10 minut drogi. Szłam powoli ulicami Dortmundu z moimi słuchawkami. Słuchałam mojej ulubionej piosenki ( http://www.youtube.com/watch?v=XL2Uzz4j01s) przy tym rozmyślając, boję się, cholernie się boję. Doszłam do celu. Mijałam kolejne aljki,aż doszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Usłyszałam krótkie"Już idę". Po chwili, drzwi otworzył mi Robert.
-Hej, Kama wejdź.
Weszłam do domu. Wszędzie panował idealny porządek, a Ania siedziała przy wózku.
- Jak jej dacie na imię?- zapytałam
- Ustaliliśmy że nazwiemy ją Maja- odparła brunetka
-O, jak ładnie- stanęłam nad wózkiem i uśmiechałam się do dziecka- możemy już się wziąć do pracy- zapytałam do chwili.
-Tak oczywiście, jeszcze raz ci dziękuję że pomożesz mi, Robert zostań z dzieckiem
- Nie no nie masz za co dziękować, to co robimy ?
- No to tak : sałatkę grecką, sałatkę cezara, pieczeń rzymską i torcik z bezami, dobrze ?
- Pewnie że dobrze, na bogato widzę
- Nasze mamy są dość wymagające- zaśmiała się

5 godzin później
-KONIEC... tyle tylko mogę powiedzieć
-Kamila naprawdę dziękujemy ci za pomoc, sama nie dała bym rady
- Nie no nie ma za co a w co się jutro ubierzesz ?
- o Matko nie mam pojęcia
-No to na co jeszcze czekasz, na górę
Weszłyśmy na piętro, do ogromnego pomieszczenia gdzie było mnóstwo ubrań
_Boże Anka co ty sklep okradłaś ?
- No coś ty jeżeli myślisz że tu jest dużo ubrań to nie byłaś w garderobie Roberta.
-Matko Boska
Po jakiejś godzinie wybrałyśmy odpowiedni zestaw

Pożegnałam się z Lewandowskimi i ruszyłam do domu. Weszłam do środka i zobaczyłam Łukasza z małą na rękach
- Cześć kochanie- pocałowałam go
- No hej, i jak tam było
- A dobrze, a tu ?
-Też
- Wiesz co może byśmy jakiś film obejrzeli co ?
- No  świetny pomysł
- To co 3 metry nad niebem ?
- O nie tylko nie to
-Oj Łukasz proszę cię- zaczęłam się do niego tulić
-No widzisz co ja z tobą mam, dobrze ty włącz a ja idę uśpić małą.- powiedział po czym zniknął w drzwiach
Po jakichś 15 minutach przyszedł i zaczęliśmy oglądać, później poszłam pod prysznic umyłam się i wyszłam owinięta ręcznikiem, w pewnym momencie wszedł Łukasz i zanim się zorientowałam zaciągnął mnie ze sobą pod prysznic. Po tych jakże wspaniałych 40 minutach poszliśmy spać. Juto czekał mnie bardzo ciężki dzień





Proszę bardzo 17 opinię zostawiam wam :)
Mam taką małą prośbę, czy możecie mi pomóc rozgłosić trochę mojego nowego bloga ?

http://zostan-ze-mna-na-zawsze.blogspot.com/ 


No i jeszcze zdjęcia. 

 


 dom Lewandowskich


 wózek Mai


 kuchnia Lewandowskich


 strój Ani na przyjęcie




Nowy blog

Zapraszam was na mojego nowego bloga :


http://zostan-ze-mna-na-zawsze.blogspot.com/  ZAPRASZAM 

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 16

KAMILA :


Siedziałam z Lewandowską na korytarzu czekając z maleństwem na Roberta i Łukasza spóźniających sie juz 30 minut.
-On mnie kiedyś do grobu doprowadzi, zadzwonie do niego- denerwowała się Anna " No mogę wiedzieć jaśnie panie gdzie wy jesteście i za ile bedziecie ?.... ok no pa "
- Już są w drodze ?
- Tak za chwilę będą.
- Aniu, a kiedy twoja mama będzie ? 
- A w sobote i wszystkiego sie dowiemy - uśmiechnęłą sie
- Aha, dobrze
Wreszcie po nas przyjechali. Siedziałam w samochodzie na tylnim siedzeniu bo Robert powiedział że kategorycznie nie będzie siedział z tyłu.
Na zewnątrz byłam taka uśmiechnięta i w ogóle, ale w środku zalewałam sie  gorzkimi łzami. Ciocia tez nic nie wiedziała o adopcji. O mojej matce nie wiedział nic a nic, czy mnie kocha a jeśli mnie kocha to dlaczego mnie oddała ? na nic nie znam odpowiedzi. Nie wiem co robić. Jesteśmy w domu. Łukasz poszedł spać a ja siedziałam z kubkiem kakao i rozmyslałam. Może mnie kocha ?- kolejne niewyjaśnione pytanie. Już 1.28 ide spać.Obudziłam sie rano. Łukasza nie było obok mnie wstałam ubrałąm sie i zeszłam do kuchni. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się ciepło i powiedział cześć kochanie. Odzwzajemniłam gest, nalałam sobie kawy i usiadłam na przeciwko mojego ukochanego. Patrzył na mnie badawczym wzrokiem jakby chciał zajrzeć wgłab mej duszy. Za chwilę mam iść do Ani pomóc jej w przygotowaniach do przyjęcia. Zakomunikowałam Łukaszowi że wychodzę i powędrowałam do Ani :)




Ale nudnyyyyy, Boże flaki z olejem są ciekawsze niz to co napisałam wyżej.... -,-' Chciałam zakomunikowac że wszystkich rozdziałów jest 20 i epilog i wszystko jest już napisane :) Rozdziały jak będę mogła to będę publikowała codziennie :) 
Dziekuje za uwagę i zarazem chciałam polecic bloga 
http://limit-szczesliwych-dni-wyczerpany.blogspot.com/ 
oraz stronke na facebooku 
Co jak co ale polscy kibice są zajebiści " 



I foty :
sty
stylizacja Kamili ;D 

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 15

Z perspektywy Łukasza

Obudzili sie wszyscy ( odziwo ) o 17, mysleli. Wszystko było czyste, kurze starte i zero smieci na podłodze a to za sprawą Marco który obudził sie o 3 nad ranem i postanoił być sprzątaczką...Nie wnikajmy...Na szczęscie nikt nie zwymiotował na dywan :) Kac męczył wszystkich.
-Ej a Lewy gdzie - zapytałem
Nikt go nie widział, zaczęliśmy wołać krzyczeć i go szukać nigdzie go nie było. Strasznie sie baliśmy ale nie tego ze może mu sie coś stać bardziej baliśmy sie że nam Anna "karate kid" Lewandowska cos zrobi.. 
Postanowiliśmy go poszukać na zewnątrz..
- A może nam nic nie zrobi- odezwał sie Marcin
- Prawie ci rękę złamała jak ją za dupe chciałeś złapać wiec pomysl co cie czeka za zgubienie jej męża- tym razem Wojtek zabrał głos.
- A no co prawda to prawda- odparł troche przestraszony Wasyl
- A jak nam nogi połamie ? Ja chce zagarać jeszcze w tym sezonie- tym razem usłyszeliśmy Marco
Jakie było nasze szczęscie gdy na wycieraczce ujrzeliśmy śpiącego Roberta, który sie przebudzał
-O chłopaki cześć
- Jakie cześc jakie cześc my tu ze starchu umieramy a ty cześc... 
Weszliśmy do domu i przyrządziliśmy obiad, oczywiście nie obyło sie bez drobnych wypadków czyli Wojtek przeciął palca a Kuba i Marcin sie potknęli o tabletki leżące na podłodze o.0. Po zjedzeniu posiłku zasiedli do fify.
Borussia - Arsenal
Robert- Wojtek
Wszyscy naturalnie byli za Borussia tylko Marcin był po stronie Arsenalu żeby Wojtkowi smutno nie było..
wynik 2:2
-Mam pomysła- powiedział Kuba udając Ferdynanda Kiepskiego, troche nie do końca mu wyszło ale nie czepiajmy sie.. Zróbmy karaoke.
Swietny pomysł - odpowiedzieli chórem
Śmiechów nie było końca
Mario i jego wykonanie piosenki "Żono moja" było powalające 
- Ono, moja, ece moje....





No i 15 Dziekuje za 7500 wejść kocham was <33 
Pozdrawiam Żaneta :** 

Świetnie by było jak by było 20 komentarzy :**

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 14

   Boże, co za człowiek. Po dość krótkiej chwili Robert wstał. Nie no takie rzeczy sie nie zdarzają codziennie, zostałem ojcem, wiem jak to uczcimy...... sweet focia na facebooka.. no juz ustawiamy sie .
Lewy, piecze cie coś ? - zapytałam
- Nie no coś ty, to świetny pomysł. Nie wiem o co wam chodzi.
- Robert, nie męcz ucha i idź do domu przygotuj dom na przyjęcie naszego dziecka, a nie trujesz nam tu- tym razem głos zabrała Ania.
-Dobrze, tylko sie nie denerwuj
- No idź
- Ale tak w sumie to po co mam przygotowywać dom, przecież wszedzie jest czysto a pokoik dla dziecka już od miesiąca jest zrobiony..
- No tak ale znając ciebie to zrobisz " lekkie" party i będzie, delikatnie mówiąc syf jakich mało
- Co prawda to prawda, a tak na marginesie moja kochana, najpiękniejsza, najłaskawsza..
- Tak mogą u nas wszyscy nocować
-Dzieki, kocham cie
- Ej, wracaj tu !
- Tak kochanie ?
- Tylko nie zwymiotować mi na dywan !
- Oczywiście, Łukasz chodź mi pomożesz...
-Ok, spk
- Łukasz tylko nie schlać mi sie tam bardzo- znów ja zabrałam głos
- Dobrze, pa
Po tym jakże romantycznym zdarzeniu wybiegli z sali a ja zostałam sama ze świeżo upieczoną mamą.
-Kamila, co sie dzieje ?
-Nic, przynieść ci coś ?
- Nie zmieniaj tematu
- No dobrze, no bo chodzi o to że wczoraj sprzątałam szafe rodziców i tam było takie pudełko, zajrzałam do niego i zobaczyłam, listy, zdjęcia i dokument mówiący o tym że jestem adoptowana. Było tam też zdjęcie mojej prawdziwej matki, wiem że nazywa sie Bluegienka * i mieszka w Pruszkowie.
- Bluegienka ? Wtf ?
- No wybacz ja jej tak na imie nie dałam..
-No faktycznie, ale zaraz zaraz w Pruszkowie tam mieszka moja mama Alicja * i zna wszystkich napewno nam powie, jak przyjadą z mamą Roberta zobaczyć małą.



U Roberta...
Było juz grubo po 2 i tylko pięciu Polaków wytrzymało napięcie %, Kevin, Marco,Mario i Mats spali zalani.
Pięciu bohaterów wieczoru to oczywiście Robert, Wojtek, Marcin zwany Wasylem, Kuba i Lukasz. Byli już dość mocno oprocentowani i zaczęło sie w Marcinie obudził sie tancerz wieć wziął mopa i tańczył szepcząc przy tym czułe słowka do niego, zdruzgotany Kuba otworzył okno i zaczął wołać "Zdzichu, Zdzichu gdzie jesteś ? kocham cie, wróć do mnie !!" Tak na marginesie to "Zdzichu" to mucha która chwilę wczesniej wycieciał oknem, reszta postanowiła że będą hydraulikami i rozwalili kran i zmywarkę. Po 5 rano wszyscy zasnęli, najgorzej było z Kubą ale i on wkoću zasnął. Pomińmy fakt że każdy zasnął w innym miejscu...






Proszę  bardzo i oto kolejny... Wiem długo mnie nie było no ale cóż. Jeszcze jakieś 4-5 rozdziałów i epilog i do widzenia  państwu, ale nie tak szybko mam pomysł na jeszcze inne opowiadanie, ale wszstko w swoim czasie :)

Pozdrowionkaaa Żaneta :**


Aha i jeszcze jedno polecam fantastycznego bloga naprawde warto zajrzeć <33
http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/


fotki kiedy indziej bo już nie mam czasu

piątek, 5 lipca 2013

Ważne !

Chwilowo nie mam swojego laptopa :( Tego posta pisze z komputera mojej siostry, bo tylko na chwilkę mogłam wejść ;D Więc obiecuję że jak odzyskam mojego laptopa to wszelkie zaległosci nadrobię i u każdej z was skomentuję rozdziały ;D A na pocieszenie mam to że napisałam w zeszyciku 3 kolejne rozdziały wiec jak dostane laptopa to opublikuję :P Powinnam dostać w nastepnym tygodniu :) Mam nadzieje że nie będziecie na mnie zbytnio złe :) Pozdrawiam Żaneta :**

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 13

Ten rozdział w pełni dedykuje mojej kochanej kuzynce Kasi która go przepisuje z mojego zeszyciku bo ja mam romans z biologią -,-' Mam nadzieje że nie bd dużo błędów xD KC Kasia <33


< Nie bd. błedow ^^ Ja to wiem.. ~ Kaśka. ;3 >

- A Ciebie pukać nie nauczyli ?
- Pukanie, to mam opanowane do perfekcji. Co w sumie widać po Pani w moim pokoju.
- Lewy, świntuchu ! Zrobiłeś biednej Ani dziecko, a teraz się wygłupiasz.
- Wiesz, ona jakoś się nie sprzeciwiała, kiedy...
- Cicho, przestańcie świnie ! - zbulwersowałam się.
- Dobra, ubierzcie się i na dół.
- Ok, ok.
Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Chodziliśmy po plaży, galeriach itp.
4 dni później.
Nadszedł czas powrotu. Tak ciężko było nam się rozstać z Kretą, lecz chłopaki musieli zacząć przygotowania do następnego sezonu. Usiedliśmy wygodnie w fotelach i wystartowaliśmy. Byłam trochę zmęczona, więc zasnęłam oparta o Ukochanego...

Nagle usłyszałam wołania, że samolot spada, kazali nam zapiąć pasy i zachować spokój. Jak ja kurwa miałam zachować spokój, kiedy zaraz z hukiem pierdolnę o ziemie ?! Pomyślałam wtedy o Zuzi, cioci..Spadliśmy... Runęliśmy na ląd.. Straciłam przytomność. Po chwili się ocknęłam, zobaczyłam głowę Łukasza na moich kolanach. TYLKO GŁOWE ! Tułów leżał obok mnie. Zaczęłam piszczeć.
Poczułam jakby ktoś oblał  mnie lodowatą wodą.
Obudziłam się, okazała się, że to spadanie, ta katastrofa to był tylko zły sen.

- Przepraszam kochanie, ale zaczęłaś piszczeć przez sen,  potrząsałem Tobą, ale nie obudziłas się więc musiałem użyć ostrzejszych środków.
- Dobrze, dziękuję.

Wysiedliśmy z samolotu i udaliśmy się do swoich domów.  Jutro chłopcy mieli  na obóz przygotowawczy do Szwajcarii. Była 1.00 a mi tak strasznie chciało się spać, że szybko zasnęłam. Ostatnio bardzo dużo śpię. Rano obudziłam  się o 7.00. Łukasza już nie było, na stole zostawił mi kartkę.

'' Kotku, wrócę za tydzień bardzo Cię kocham i już tęsknie. <3
                                                                       Łukasz. ''
Obok tego była czerwona róża. Ubrałam się i pojechałam po małą. o 10.00 byłam w domu bo jeszcze zjadłam z małą śniadanie u cioci. Wróciliśmy do domu, położyłam małą spać, a sama zadzwoniłam do Anki.

- Hej mała co jest - zapytała Ania.
- Siedzę i się nudzę. - odpowiedziałam, weź do nas wpadnij.
- A z miłą chęcią, za 10 min. przyjadę, ok?
- Ok, ok.
 Zadzwoniłam do cukierni po ciasto. Przyszła Ania.
- Hej - pocałowałam mnie w policzek.
- Hej, wejdź. -  odwzajemniłam gest.

Zadzwoniłam telefon grubaska.
-  Nie Robert, nie rodzę. Jak jeszcze raz do mnie zadzwonisz w sprawie porodu to ci tak nakopie do dupy, że nie wstaniesz !!! Kocham cię :*

No kurde dzwoni do mnie co 5 minut i pyta czy nie rodzę.
Ktoś zapukał do drzwi..To była Agata.
- Cześć
-Cześć, mogę ?
- Jasne wchodź
- Cześć Ania
- Hej, hej
- O Boże...
- Co jest Anka ?
- Wody mi odeszły.. RODZĘ ! 
- Jedziemy do szpitala, Aga zostaniesz z Zuzą ?
- Pewnie, jedźcie.

W drodzę do szpitala :
Po 4h. krzyków Anki z sali wyszedł lekarz i pielęgniarka z dzieckiem.
- Przepraszam, mogę wejść do Anny ? - zapytałam.
- Za chwilę przewieziemy ją do specjalnej sali i będzie Pani mogła ją zobaczyć.
- Dobrze, dziękuję.

Po chwili weszłam do sali, Ania leżała na łóżku. Nagle do sali wparował Robert.
- Ania co z Tobą ?!
- Wszystko dobrze. Mamy córeczkę kochanie.
Po tej wstrząsającej wiadomości Robert zemdlał.










Pisała dla was rozdział Żanety, Kaśka Metalowiec. ^^ \m/


No tak moja kuzyneczka przepisała rozdział za co bardzo dziekuję <33
ONA SŁUCHA METALU <33
Po raz pierwszy jestem zadowolona z rozdziału ale ostataeczną opinię zostawiam wam ;D

POZDRAWIAM ŻANETKA I KAŚKA ;D

JESTEŚ ? SKOMENTUJ, DAJ MI MOTYWACJĘ DO DALSZEGO PISANIA

I na koniec tradycyjne fotki wybierane z Kaśka Metalowcem ;D





 Kama i jej styl..



     Dziecko ;D



niedziela, 2 czerwca 2013

Liebster Award

Po pierwsze to jestem w mega szoku, że All I need is love nominowała mnie do Liebster Award , naprawde się nie spodziewłam o.O Ale bardzo ale to bardzo dziekuje <33

No to odpowiadam na pytania...

1. Jak masz na imię  ?
- Żaneta :D

2. Ile masz lat ?
- 14

3. W jakim województwie mieszkasz ?
- W podkarpackim <33

4. To jest twój pierwszy blog, czy jest ich wiecej ?
- No wiec, wcześniej napisałam i opublikowałam krótkie opowiadanie, a ten blog jest moim pierwszym

5. Co jest twoja pasją ?
- Piłka nozna <33 troszkę fotografia

6. Co lubisz robić ?
- Oglądac mecze, grać w noge, spotykac się z przyjaciółmi

7. Masz ulubiony klub piłkarski ?
- Mam , Borussia Dortmund <33

8. Kto jest twoim ulubionym sportowcem ?
- Naj naj naj ulubionym no to Robert Lewandowski, a poza tym to Marco Reus, Mario Goetze, Łukasz Piszczek, Kuba Błaszczykowski..

9. Jak planujesz swoja przyszłość ?
- Oj to bardzo trudne pytanie ale raczej psycholog sportowy :)

10. Jestes jedynaczką, czy może masz rodzeństwo ?
- Mam 2 braci i 2 siostry :D

11. Czytasz moje opowiadanie ?
- Oczywiście, z zapartym tchem <3


Szkoda, że nie moge nominowac osoby która mnie nominowała :( Ale teraz ja nominuje :

http://bvb-ada-story.blogspot.com
http://zakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com/
http://pilkarz-z-borussi-moim-zyciem.blogspot.com/
http://i-will-be-always-myself.blogspot.com/
http://ja-i-ty-qwe.blogspot.com/
http://moda-na-dortmund.blogspot.com/
http://milosc-zakazana-najbardziej-kusi.blogspot.com/
http://skradles-mnie.blogspot.com/
http://lewy-elena.blogspot.com/
http://wsrodkuserc.blogspot.com/
http://bvbstory.blogspot.com/

I moje pytania :
1. Ulubiona piosenka ?
2. Ulubiony spotrowiec ?
3. Jakie jest twoje hobby ?
4. Czy lubisz piłkę nożną ?
5. Ulubione danie ?
6. Ulubiona pora roku ?
7. Kim chciałabyś zostac w przyszłości ?
8. Masz rodzeństwo ?
9. Lubisz mojego bloga ?
10. Jak spędzasz wolny czas ?
11. Kiedy się urodziłaś ?

Jeszcze raz dziekuje za nominacje <3

niedziela, 26 maja 2013

Załamkaa

Boże jestem totalnie załamana po wczorajszym meczu :(( ale dla mnie Borussia i tak jest najlepsza :)

Płaczesz i nagle patrzysz na ekran telewizora a Lewandowski tez płacze :(  Znacie to uczucie ?

Powstatwiam wam troche zdjęc :



Zachowanie godne Mistrza? no chyba nie.../Bunia.


Biedny Marco. Nie wyobrażam sobie jak on sie wtedy czuł. Ja płakałam i krzyczałam jednocześnie...po pierwsze nie udało się, a po drugie koniec sezonu. Nie zobaczymy już Mario w żółto-czarnych barwach, nieznane są też losy Roberta. Nie umiem się z tym pogodzić. Oczywiście gratuluje Bayernowi, bo pokazali na co ich stać...okazali się być lepsi od Borussi w tym spotkaniu, ale to nie znaczy, że BVB jest nieznacząca. Dla mnie są ogromnymi wygranymi, największymi wygranymi tej LM. Dlaczego? Przypomnijmy sobie mecze z Realem, czy Malagą, te emocje, łzy radości. To na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Duma, ogromna duma. Nie tylko z Roberta, Łukasza i Roberta, ale ze wszystkich piłkarzy z Dortmudu. Walczyli do końca, dawali z siebie wszystko, nie bali się okazywać wzruszenia, łez smutku...jestem im ogromnie wdzięczna za ten cały sezon. To właśnie dzięki nim nie raz łapałam siły do życia, do dalszego działania...nie wiem po co tu to pisze, bo to zapewne nikogo zainteresuje, ale gdzieś musiałam. / P


Niejedna drużyna chciałaby zajść tak daleko. Jesteśmy z wami borussio, nazawsze <3

GŁOWA DO GÓRY! /M.





finał Ligi mistrzów



środa, 15 maja 2013

Rozdział 11

Znowu usiadła, zaczęla do niego mówic. Wszyscy myśleliśmy, że zwariowała albo coś ale po chwili powiedziała :
- Ścisnął moją rękę.
Miała iskierki w oczach. Wszyscy zerwaliśmy sie ze swoich miejsc, a Łukasz poszedł po lekarza. Po chwili w drzwiach zobaczylismy Łukasza i lekarza. Lekarz kazał nam szybko wyjść. Siedzieliśmy na korytarzu. Ania miała oczy pełne nadzieji. Juz nie było w nich smutku lecz nadzieja. Po 2h godzinach wyszedł usmiechniety lekarz i powiedział :
- Pan Lewandowski juz się obudził i moga państwo do niego iść.
Anka zerwała się z miejsca i wbiegła do sali. Jej radość była nie do opisania. Kiedy weszliśmy siedzieli w siebie wtuleni jak by tysiąc lat się nie widzieli.

Tydzień później...

Lewy juz wyszdł ze szpitala. Jego wypadek bardzo mnie i Łukasza do siebie zbliżył. Powoli zaczynam mu ufać tak jak kiedys. Coraz lepiej się dogadujemy. Ogólnie wszystko jest na dobrej drodze do naszego szczęścia. Czuje, że go kocham. Zbliza się lipiec i wraz z Robertem i Anią jedziemy na wakacje. Postawiliśmy na Kretę. Tak naprawdę to chciałam żeby Zuzia z nami leciała ale ciocia powiedziała, ze przez te dwa tygodnie zajmie sie małą i nawet nie ma dyskusji.

Dzień wylotu...
 LOTNISKO

-Pa pa ciociu, pa słoneczko- powiedziałam po czym schyliłam się do wózka i pocałowałam małą. Łukasz uczynił to samo.
- Pa kochani, tylko grzecznie mi tam - zaśmiała sie ;D
Wszyscy poszliśmy na odprawę po czym zajeliśmy miejsca w samolocie. Poczułam się senna więc wtuliłam sie w Łukasza i zasnęłam.

KRETA ;)

Pierwszy dzień na Krecie. Była już noc i wszyscu udaliśmy się do hotelu. Weszłam do łazienki żeby się umyć.
-Łukasz chce się umyć.
- No ja tez, a żeby nie marnować wody to umyjemy się razem
Przystałam na propozycję narzeczonego ;)
 Po wspólnej kąpieli oboje zasnęlismy. Jutro czeka nas wspaniały dzień ;)



Jest, przepraszam że tak długo czekaliście ale niestety cierpie na brak weny :( No ale nic. Nie wiem kiedy bedzie następny bo w następną środę jadę na 2- dniową wycieczkę i bedę sie przygotowywać. No i jeszcze te głupie sprawdziany -,- .

 Blogi które rozwaliły  mój system :)

 http://lukasz-rozalia-story.blogspot.com/
http://bvb-ada-story.blogspot.com/
http://bvb-ada-story.blogspot.com/
http://trolololove.blogspot.com/
http://wsrodkuserc.blogspot.com/
http://bvbstory.blogspot.com/
http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com/
http://pilkarski-swiatt.blogspot.com/
http://pilkarz-z-borussi-moim-zyciem.blogspot.com/
http://zakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com/
http://lewy-elena.blogspot.com/
http://skradles-mnie.blogspot.com/
http://ja-i-ty-qwe.blogspot.com/
http://i-will-be-always-myself.blogspot.com/
Znając życie o jakimś zapomniałam ale jak sobie przypomne to jeszcze dodam ;D

Pozdrawiam Żaneta <33

środa, 1 maja 2013

Rozdział 10

Całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy. Teraz najważniejsze było dojechanie do Roberta. Weszlismy do szpitala. Tam zobaczylismy Anię, całą zapłakaną z popuchniętymi oczyma z płaczu. Przez łzy powiedziała nam, że nikt nie chce jej udzielic jakichkolwiek informacji. To dobijało ja jeszcze bardziej. Próbowaliśmy ją pocieszyć, lecz bezskutecznie. Po chwili z sali operacynej wywiezli Roberta, był cały w opatrunkach. Ania rozpłakała się jeszcze bardziej. Tak strasznie było mi jej żal. Lekarz powiedział, że niby wszystko poszło dobrze, ale nie wiadomo czy Lewy się obudzi. Powiedział dokładnie " Może się obudzić jutro, za tydzień, za rok, lub wcale" po czym odszedł. Ania juz była wykończona, ale lekarz rozkazał jej pojechanie do domu i odpoczynek. Jutro mogliśmy przyjść. Nie moglismy jej zostawić w takim stanie zwłaszcza, że dziecku coś mogło się stac. Postanowiliśmy że przenocuje u nas. Po drodze pojechaliśmy do restauracji cos zjeść. Nie obyło się bez napalonych fanek -,- krzyczały Łukasz Piszczek, albo Łukasz kocham cię -,-. Gdy wkońcu udało nam się wrócić do domu, Zuzia spała, ja podzinkowałam cioci i poszłam przygotowac pokój Ani.
Obudziłam się o 11 ubrałam się, i poszłam zajrzeć do Ani. Jeszcze słodko spała i dobrze bo wyglądała na wykończoną. Znów zadzwoniłam do cioci. Wiem bardzo ją wykorzystuje. Zapytała gdzie tak ciągle wyjeżdżam i opowiedziałam jej o wypadku. Powiedziała że za 10 minut będzie. Łukasz akurat się obudził, przyszedł i pocałował mnie w policzek, ale ja nie chciałam pocałunku w policzek tylko czegoś więcej. Brakowało mi smaku jego ust, więc nie zastanawiając się długo namiętnie  go pocałowałam. Odzwzajemnił pocałunek. Powiedziałam tylko " kocham cię" i kolejny raz go pocałowałm. Nasze poranne czułości przerwała Ania.
- Ups.. przepraszam - powiedziała i się wycofała
- Nie, Ania chodź, przecież nic się niestało- powiedziałam śmiejąc się.
Chwilę później przyszła ciocia, szybko zjedliśmy posiłek i pędem pojechaliśmy do szpitala. Przed szpitalem spotkaliśmy mamę Roberta, która dopytywała się co z Lewym oraz pytała Ani jak się czuje.  Wszyscy weszliśmy do sali w której lezał Robert. Ania wybuchła płaczem, a pani Iwona, patrzyła z przerażeniem na syna. Wyglądał strasznie. Ania usiadła przy nim i chwyciła jego rękę. Po kilku minutach zerwała sie jak oparzona ....




Przepraszam, ze jest taki do dupy i gówniany, ale był pisałam ten rozdział jakiś tydzień temu i nie byłam w najlepszym stanie psychicznym.Teraz z pomocą przyjaciół trochę się pozbierałam :) Postaram się pisać lepsze rozdziały :)

Drogie panie Borussia w finale Ligi Mistrzów <33


Pokój Ani



Stylizacja Kamili :

sobota, 27 kwietnia 2013

Znacie jekieś fajne blogi o piłkarzach ? Poczytałabym bo strasznie mi się nudzi...
Dajcie linki w komentarzach, do swoich a może jakichś innych opowiadań :)
Proszę :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 9

Miesiąc później ( dzień ślubu Łukasza i Moniki )

KAMILA :
Już postanowiłam. Wyjeżdżam do Polski, do babci. Zacznę nowe życie bez Łukasza za to z moja kochana Zuzia, z Lewym i Ania będe się kontaktowac, ale Łukasza nigdy nie zapomne... kocham go ponad wszystko. O Zuzię będę bardzo dbała i postaram się jej zapewnić wszystko co najlepsze. Za 1,5 godziny mam samolot do Polski, nie będe sprzedawać domu, będziemy tu przyjeżdżać na wakacje :d

TYMCZASEM :
-Łukasz czy ty napewno ja kochasz ?
- Tak Lewy, kocham tylko i wyłącznie Monikę

W KOŚCIELE :
Robert zabrał głos...
- Zanim wezma ślub, chcemy pokazać wam film przedstawiajacy... a zreszta sami zobaczycie...
Odszedł i stanął obok swojej żony.
Łukasz, Monika  i wszyscy goście zaczęli oglądać. Była tam Kamila, Łukasz , wspólnie spędzone chwile, ich szczęście. Na końcu Ania wyszła na środek kościoła z wielkim napisem :
" ZASTANÓW SIĘ CZY NAPRAWDĘ KOCHASZ MONIKE, DEBILU DALEJ KOCHASZ KAMILĘ WIĘC RUSZ DUPE NA LOTNISKO BO ONA JEDZIE DO POLSKI I JUZ NIGDY JEJ NIE ZOBACZYSZ !!!"
Cały kościół zaczął krzyczeć
"Nie daj Kamili odejść "
- Lewy, idziemy kocham ją i nie daruję sobie jak ona wyjedzie, przepraszam Monika
(Monika tylko zaczęła głośno płakac i przeklinac Łukasza w kilku językach.)
- No nareszcie, Łukasz ile można było czekać aż się wreszcie obudzisz, ale wiesz że Ania teraz wszystko będzie gościom wyjasniać...

NA LOTNISKU :
Kamila :
Szłam już z bagażami i Zuzią, gdy ktoś zaczął mnie wołać. To byli Lewy i odziwo Łukasz.

Łukasz :
Była jeszcze na lotnisku na całe szczęście dogoniliśmy ją i zacząłem mówić:
-Kamila, kocham cię i nie mogę bez ciebie żyć. Jestem bez ciebie jak studnia bez wody, jak ptak bez skrzydeł, jak pustynia bez piasku, jak zapalniczka bez ognia... kocham cię najbardziej na całym swiecie. Wybacz mi prosze. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moja żoną ? Tylko pierścionka nie mam... - posmutniałem.
-Już masz- powiedział Lewy i wyciągnął z tylnej kieszeni pierścionek
- Lewy zawsze na wszystko przygotowany- powiedzieliśmy jednocześnie
-No to jak ? zapytałem

KAMILA :
 Łukasz mnie poprosił o rękę... na początku trochę się wachałam (?) ale przecież go kocham więc stałąm tak przed nim w osłupieniu, gdy jakaś starsza pani powiedziała " Nie trzymaj tego biednego chłopca w niepewności"
Po tym powiedziałam tak i rzuciłam się na Łukasza.
Później powiedziałam mu o Zuzi, nie mógł w to uwierzyć, miał pretensje czemy mu nie powiedziałąm, ale wszystko sobie wyjaśnilismy...
Wszyscy wrócilismy do domu
- Robert a Ania gdzie ?- zapytałąm
- O kurwa, Łukasz zostawiliśmy ja w kościele.
Lewy szybko wybiegł z domu i pojechał do kościoła...

ROBERT :
Jestem juz w progu kościoła i dalej słucham przemowy żony
- Tak prosze państwa miłośc jest nieprzewidywalna...... Moniko, jestes bardzo piekna kobieta i napewno znajdziesz tego jedynego...

Myślałem że padnę, mówiła  to z takim przejęciem. Wkońcu skończyła, wszyscy bili jej brawo, niektórzy płakali o.O. Ona tylko podeszła do mnie.
- No dziekuję, ludzie pewnie pomyśleli że jakaś głupia jestem alebo cos, od tego gadania to mi w gardle zaschło...
- Kochanie jedziemy do domu
- No ja myśle- powiedziała .
W drodze do domu wszystko jej opowiedziałem, na co ona tylko sie szeroko usmiechnęla.


 Kilka dni później


KAMILA :
Ze ślubem nam się nie śpieszy, wiadomo jeszcze nie ufam mu tak jak kiedys. Utrzymuje dystans. Powoli odbudowywujemy nasze relacje i z kazdym dniem jest coraz lepiej :)

ŁUKASZ :
Z Kamilą coraz lepiej mi sie układa, ale czuje że jeszcze nie ufa mi tak jak kiedys. Nie dziwię jej sie.
Postanowiłem pójść z Robertem na jakieś piwo, zadzwoniłem do niego i powiedział że za 10 minut będzie.
Minelo 10 , 20, 30, godznia, a Roberta jak nie było tak nie ma.
Zadzwonił telefon, to była Ania, cała zapłakana. Powiedziała że Robert miał wypadek i że właśnie ma operację w szpitalu. Kamila zadzwoniła po ciocię i pojechaliśmy do szpitala....


Już 9. Przepraszam że długo nic nie dodawałam ale mama musiała wziąć mi laptopa i tak jakoś wyszło. Dostałam nagłego ataku weny więc jeszcze będziecie musieli ze mna wytrzymać długo i to tak długo jak tylko się da :) Nie mogę się tak poprostu rozstać z tym opowiadaniem.
Jak już tu jestes to skomentuj :d





Taki tam pierścionek zaręczynowy :D

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 8

Wstałam rano, bo obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Łukasz jeszcze smacznie spał. Poszłam do łazienki, ubrałam się, i poszłam zrobić śniadanie. Dzisiaj chłopcy nie mieli treningu więc mielismy z Łukaszem duzo czasu dla siebie. Jakoś szybko nam dzień zleciał, ale wkońcu przyszedł czas kiedy musiałam zacząć się szykować. Łukasz nie miał nigdy problemu z dobiorem ubrań. Nie to co ja... Znowu nie miałam się w co ubreać, ale po długich zamysleniech wybrałam.

 http://www.youtube.com/watch?v=gJRF5HIhYVU

NA IMPREZIE ...
Było juz po 1. Impreza była świetna, ale Łukasz gdzieś mi zginął... Zaczęłam go szukać. Nigdzie go nie było, ale wkońcu go znalazłam, siedział na sofie a na jego kolanach siedziała jakaś panienka, całowali się. Myślałąm że serce mi peknie, po chwili mnie zauwazył i zepchnął (?) ową dziewczynę  ze swoich kolan. Stanął przede mną i zaczął przepraszać, a ja tylko dałam mu w twarz. Robert i Ania wszystko widzieli. Rozpłakałam się i wybiegłam z domu Marco. Ania wybiegła za mna i tylko mnie przytuliła.


ROK PÓŹNIEJ...
Już od bardzo dawna nie jestem z Łukaszem, zaraz po imprezie sie wyprowadził do swojej Moniki. Brakuje mi go i to cholernie mi go brakuje, kocham go  całym sercem. Aktualnie jestem mamą 2 miesięcznej Zuzi. Podobno za miesiąc Łukasz bierze ślub z tą swoją Moniką.  Postanowiłam że raczej niegdy sie nie dowie o Zuzi. Ostatnio nawet się spotkaliśmy na imprezie, ale przytulał się z  narzeczona. Na ta imprezę mogłam wyjść tylko i wyłącznie dlatego że moja ciocia zajęła się małą i kazała mi iśc na ta imprezę. Łukasz nawet nie zdaje sobie sprawy że ma 2 miesięczna córkę i niech tak zostanie. Ania i Robert bardzo mnie wspieraja. Od 4 miesięcy sa szczęśliwym małżeństwem a za 7 miesięcy urodzi im sie dziecko.

ŁUKASZ:
Ostatnio zobaczyłem ją na imprezie. Była taka piękna, chyba nadal ja kocham, a może tak mi się tylko wydaje. No nie wazne za miesiąc będe mężem pięknej Moniki. Ale chyba coś jeszcze czuje do Kamili... NIE. To pewnie przez Lewego ciagle mi wmawia że nadal kocham Kamile a z Moniką jestem tylko dlatego że nie mam  Kamili...




Przepraszam , przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Tak, ale to jeszcze nie koniec kochani, jeszcze musicie ze mna wytrzymać kilka rozdziałów. Myślę, że jakieś 2-3 i epilog, ale nie jestem pewna, może jeden nie wiem jeszcze... Mam juz pomysł na kolejne opowiadanie... Jeszcze porządnie namieszam w życiu Kamili i Łukasza... nie martwcie się :)  Jak już poświęciliście czas na czytanie tych wypocin to zostaw komentarz to motywuje :)
Pozdrawiam was bardzo ciepło  Żaneta :D

A na koniec wstawiam fotki :)


 Stylizacja Kamili rano :





Stylizacja imprezowa






 I Zuzia :


 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 7

Robert spał w wannie, Marco na płytkach koło prysznica, Mario na nim, Łukasz na stole, Kuba pod stołem, Anka  ( w spodniach, nawet nie wiem kiedy się przebrała o.O ) w otwartej szafie, Cathy na sofie, Mats na podłodze obok sofy...
" Mother of God " - pomyslałam
Anka juz się obudziła i  wyszła z szafy.
- O Boże, jak mnie łeb boli. Umieram. O jaki bałagan, ide znowu do szafy.. - wyjęczała
Śmiałam się z niej jak głupia.
- O kurwa co ja tu robie- usłyszałm głos Lewego.
Postanowiłam że wezmę sobie jakąś wode na kaca.
Wszyscy juz wstali, nawet Anka z szafy wyszła.
-Taa, to ja może zadzwonię po jakąś firmę sprzątającą- powiedziała z przerażeniem w głosie Ania
Lewy podał jej telefon a ona zadzwoniła.
20 minut później...
Firma sprzątająca przyjechała po 10 minutach od jej wezwania i w 10 minut posprzatała ten bałągan.
Była 10 .00 razem z Łukaszem poszłam spacerkiem do domu. Chłopaki mieli trening na 12.00. Wzięlam długą odprężającą kąpiel i poszłam się ubrać. Później pojechałam z Łukaszem na trening. Ania tez tam była. Biedni chłopcy biegali na mega kacu, ale za to z Anią kolejne 3 godziny przegadałam. Jutro miałyśmy iść na zakupy do galerii. Świetnie się z Anią dogadywałam. Bratnia dusza można powiedziec, interesowałysmy się tym samym czyli : sportem, muzyką i modą oczywiście. Po treningu wszyscy wyszli przed stadion.
- To co idziemy na jakiś obiad ?- zapytałał Łukasz
- ok- wszyscy odpowiedzieliśmy
10 minut później wszyscy byliśmy w tej restauracji, co jak co ale jedzenie to mieli zajebiste. Jeszcze jak zjedliśmy to trochę rozmawialiśmy i wszyscy się rozeszli.
Następnego dnia...
Ania przyjechała po mnie punktualnie o 12.00. Jutro chłopaki mieli mecz z Malagą więc musieli przećwiczyć taktykę na mecz, decydował on czy wejda do półfinału. No ale ok.
Dojechaliśmy do galerii i ruszyłyśmy na podbój sklepów. Kupiłam sobie okulary, torebkę i spodnie a Ania buty, letnią sukienkę i naszyjnik. Po bardzo męczących zakupach, Ania odwiozła mnie do domu. Łukasz czekał na mnie juz z obiadem.
Później oglądaliśmy " 3 metry nad niebem " , Łukasz troszkę protestował co do obejrzenia tego filmu no ale po krótkim pocałunku dał się przekonać. Później wzięłam prysznic i poszłam spac.
Następnego dnia.
Dzień  bardzo szybko mi zleciał, no ale nadszedł wkońcu wieczór... Na stadionie siedziałąm obowiązkowo obok Ani. Miała na sobie koszukę BvB z napisem " LEWANDOWSKI" i szlik zawiązany w pasie, ja podobnie tylko że miałam na koszulce " PISZCZEK" .
Mecz rozpoczął się dla nas fatalnie bo w 25 minucie gola strzelił Joaquin, ale za to  w 41 minucie na 1:1 strzelił Robert. Współczuje ludziom którzy siedzieli obok Anki na poprzednich meczach, jak Robert strzelił gola to zaczęła piszczeć tak głośno że myślałm że ogłuchne. W 85 minucie (?) znowu strzeliła Malaga. Boże jak my przeżywałaysmy, Ani juz z oczu łzy zaczęły płynąć. Jest 90 minuta meczu, sędzia doliczył kolejne 3 minuty (?). W 91 ' na 2:2 gola strzela Reus, a minutę później Łukasz. Zaczęłąm skakać, piszczeć, płakć jednocześnie. Borussia wygrała z Malaga 3:2. Po meczu wraz z innymi WAG's zeszłysmy do piłkarzy, całe zapłakane łzami szczęścia. To był piękny mecz.
- Ta bramka była dla ciebie - powiedział Łukasz.
- Dziękuję - odpowiedziałm i pocałowała go.
- No to co jutro  na imprezę, tym razem do mnie - powiedział Reus.
- Dobra to do jutra.
Wrócilismy do domu i zasnęliśmy .


























No i jest przpraszam że tyle czekaliście ale nie miałam czasu.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 6

Tak na wstępie to właśnie umieram ze szczęscia bo znalazłam moje notki, dokładniej moja mama znalazła kocham ją :*


Wchodzę, a tam.... ścieżka ułożona z płatków róż, prowadząca do pokoju, a tam kolacja przy świecach i Łukasz patrzący na mnie z uśmiechem. Nie mogłam w to uwierzyc.
- To dla mnie ?- zapytałam z niedowierzaniem
- No przecież nie dla mnie - zaśmial sie
Zaprowadził mnie do stołu, odsunał krzeslo, było cudownie. Po zjedzeniu kolacji usiedliśmy przed telewizorem, ale jakoś nie zwracaliśmy zbytniej uwagi na film. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie. W pewnym momencie Łukasz zaczął mnie całować po szyi. Nie protestowalam, wręcz przeciwnie, chciałam tego. Ściągnęlam mu koszulę, a on mi, później wziął mnie na ręce i zaniósł (?) do sypialni, a tam kontynuowaliśmy to co zaczęliśmy przed telewizorem.
Rano obudziły mnie promienie słońca, Łukasz jeszcze spał, a ja nie chciałam go budzić, więc wstałm, ubrałam się (https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQOqoTyEfFSpJ_a0DevopXMRG10NmUUj7FruwdHNO44yMvvR1GivV-6ozd3mc2lhSERXnL8vMZl1dSz8d3ccT84G913ilNGknP8zX_Yr23eysZsWIgKPvf2qzFmE5aYX5jOThwY5-b/s1600/codzienna.jpg ) i zeszlam na dół aby zrobić śniadanie, postawiłam na naleśniki. Gdy juz robiłam ostatniego naleśnika, dłonie Łukasza obejmowały mnie w pasie. Odwrócił mnie i namietnie pocałował.
- Kocham cię wiesz - powiedział
- Ja ciebie tez- odpowiedziałam
- Kochanie może pojedziesz ze mą dziś na trening, już ponad 2 tygodnie jesteśmy razem a ty nawet nie poznałaś moich kolegów z drużyny.
- Dobrze.
- No to, po tym napewno przepysznym, śniadaniu jedziemy.
- OK.
Pół godziny później byliśmy już na stadionie. Usiadłam na trybunach, a obok mnie siedziała Anna Stachurska, narzeczona Lewego. ( tak była ubrana Ania http://szafa.pl/c14534030-bialy-oversize.html )
Zaczęlyśmy rozmawiać. Od razu znalazłysmy wspólny język nawet się zaprzyjaźniłyśmy. Jeszcze nigdy nie spotkałałam osoby tak pozytywnie nastawionej do życia jak ona. Przegadałyśmy z 3 godziny, dalej bysmy tak sobie rozmawiały ale trening się juz skończył :(.
- Dziewczyny, chodźcie do nas - usłyszałyśmy
Posłusznie zeszłyśmy na dół.
- Chłopaki to jest moja dziewczyna, Kamila, . - powiedział Łukasz.
-Siemaa, Robert Lewandowski, przyjaciel Łukasza- usmiechnął się pięknie i czarująco.
- I mam narzeczona, zapomniałeś dodać- powiedziała z uśmiechem Ania
Zrobiła obrażoną minę, ale widać było, że chce jej się śmiać
- No własnie, mam piękna narzeczoną którą bardzo ale to bardzo kocham..
-Jasne, jasne - zaśmiała sie
Muszę przyznać że śliczna jest.
Robert przyciągnął do siebie Anie i cos tam do niej mówił, na twarzy miał czarujący uśmiech i pocałował ją. Myślałam, że ją zje tymi pocałunkami.
- No tak, może są trochę szaloną parą, ale świata poza soba nie widzą, tak jak ja nie widze świata poza tobą, kotku- usłyszałam głos Łukasza.
Pocałował mnie
No to idziemy dalej- powiedział Łukasz
- Kuba Błaszczykowski miło mi- uśmiechnął się
- Marco Reus
- Mario Goetze
itd...
Poznałam juz wszystkich. Uwielbiam ich, cały czas się wygłupiali.
- No  to jak spotykamy się u nas na imprezie- ogłosił wszystkim Lewusek
- To my robimy jakąś imprezę- zapytała Ania ze zdziwieniem.
- No teraz tak , przecież powiedziałaś " robimy imprezę" - Lewy zabrał głos
- Wybrałałeś dwa słówka z tego co powiedziałam, no ale ok
- No to u nas o 20 - powiedział Robert
Wróciłam z Łukaszem do domu i zaczęłam sobie szukać jakiejś sukienki na imprezę, jak zwykle nie miałam w co się ubrać :\
Moja komórka zaczęła dzwonić, zobaczyłam na wyświetlacz, to Ania.
- Halo, Kamila, pojedziesz ze mną na zakupy bo ten leń (  zaczęła głośniej mówic) rozłożył się na kanapie i w Fifę gra, a ja bym sobie jakąś sukienke na wieczór kupiła.
- Pewnie, nie mam w co się ubrać, wiec też sobie coś kupie
-OK. No to co za 20 min będe po ciebie
-A skąd masz mój adres ?
-Łukasz mi dał - powiedziała Ania
- A spoko, to co za 20 min ?
- Tak, pani Kamilo
- Pa
-Pa

20 min później...
Ania juz przyjechała i ruszyłyśmy na podbój galerii


2 godziny później
To były bardzo męczące zakupy, ale wkońcu mam się w co ubrać.
Kupiłyśmy jeszcze alkochol i  wróciłyśmy do swoich domów

Wieczorem...
- No Łukasz jestem gotowa ( wyszłam przed niego i pokazałm mój zakup   http://www.uroda-wdziek.pl/userfiles/impreza%20andrzejki%203.jpg )
- O kurwa... zajebiście kotku.
Ruszylismy na imprezę..
Wszyscy juz byli, Ania wyglądała idealnie ( http://alexfashion.group5.pl/3067/3067_5.jpg     http://www.merg.pl/data/gfx/pictures/large/9/3/12039_5.jpg  )
Lewy oczu odlepić od niej nie mógł, nie dziwie się :)

 Impreza była jednym słowem zajebistaaaa
Robert Kuba Łukasz śpiewali  " OTWIERAM WINO ZE SWOJĄ DZIEWCZYNĄĄĄĄĄ "
Zajebiście było nie ma co :D
Wszyscy się upili, nawet dziewczyny ja tez oczywiście zabalowałam. Ale jak się obudziłam  to wybuchłam smiechem ...


No jest, przepraszam że tak późno, może nie jest jakoś specjalnie ciekawy ale tak wyszło

Co jak co ale polscy kibice są zajebiści - LIKE <3
WIELKIE DZIEKI ZA 1000 WEJŚĆ <33

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 5

ŁUKASZ :
Co się dzieje, Kamila obiecała mi że do mnie zadzwoni. Pewnie sa korki - pomyślałem.
Włączyłem telewizję i akurat były wiadomosci, nie wiem co mnie skłoniło do ich oglądania.
A tam :
- Dziś w Dortmundzie zdazył się poważny wypadek, ofiarą jest 20 letnia   mieszkanaka Dortmundu...
Dalej juz nie słuchałem bo zobaczyłem jak wyciągaja ją z całkowicie roztrzaskanego samochodu, całą zakrwawioną. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Szybko zerwałem sie z kanapy i pojechałem do szpitala. Na recepcji kazali mi usiąść i czekać. Strasznie się o nią bałem.
Wkońcu z sali wyszedł jakis lekarz.
- Przepraszam, co z Kamilą Smith ?
- A kim pan jest ?
- Jestem jej chłopakiem,
- A ja jej ciotka- usłyszałem, odwróciłem się i zobaczyłem ciotkę Kamili, Lucy.
- A więc stan pani Smith jest stabilny. Właśnie przeprowadziliśmy operację, która się powiodła.
Uśmiechnął się.
- Mogę do niej wejść ? - zapytałem
- Dziś niestety nie ale jutro jak najbardziej.- odpowiedział
- No dobrze, dziękuję.
Razem z ciotką Kamili rozeszliśmy się do swoich domów. Całą noc nie mogłem zasnąć. Nadszedł wkońcu ranek, zjadłem pyszne śniadanie, i pojechałem do szpitala. Obudziła sie, była cała w opatrunkach. Zaczęliśmy rozmawiać i pożegnaliśmy sie pocałunkiem.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ...
KAMILA:
Wkońcu wyszłam z tego szpitala. Łukasz się do mnie wprowadził. Na początku trochę protestował, ale po jakimś czasie się zgodził.
-Łukasz, ja ide na zakupy.
- Dobrze,
- Papapa, poczałowałam go.
Po 4 godzinach męczących zakupów, wracałam do domu, gdy weszłam nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam...

Bardzo wymęczony , ale jest :)

sobota, 30 marca 2013

Wesołego Alleluja , smacznej kiełbasy, i kurczaczków bez nóżek bo pływały w kwasie :)
Wiem, jestem mega dziwna ale za to nie udaję kogoś kim nie jestem , jestem poprostu soba. I wszystkim tego życzę aby odnaleźli siebie i nikogo nie naśladowali, a tym którzy się juz odnaleźli szczerze gratuluję <3
WESOŁEGO ALLELUJA :*

KOCHAM WAS :*

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 4

Powiedziała że moi rodzice, jechali do mnie zeby mnie przeprosic i rozbili się o drzewo. Zgineli na miejcu. Pogrzeb miał się odbyć za 2 dni. Usiadłam pod ścianą, schowałam twarz w dłoniach i zaczęłąm płakać.
-Kamila jestem - usłyszałam głos Łukasza.
-Ka.. co się stało ? - zapytał z czułością.
-Moi rodzice nie żyją, jechali do mnie żeby mnie przeprosic i rozbili się o drzewo, ciocia do mnie dzwoniła. Za dwa dni jade na ich pogrzeb. - powiedziałam płacząc
- Jesli chcesz mogę jechac z tobą - powiedział
- Dziekuję ci za wszystko- wydukałam

Nadszedł dzień pogrzebu, jechałam z Łukaszem, dalej nie mogłam uwierzyć w to że moich rodziców już nie ma . Może nie byli najlepsi, ale to wkońcu moi rodzice, opamiętali się i chcieli mi to przekazać ale niestety juz nie moga :(
Na pogrzeb przyszła masa ludzi i czas na przemowy. Wszyscy już skończyli swoje przemowy więc zaczęłam ...
http://www.youtube.com/watch?v=j_8-t1Nf4jA
Zebraliśmy sie tu, aby pożegnać moich rodziców. Ich śmierć była dla mnie szczególnym zaskoczeniem, najbardziej boli mnie to że zgineli jadąc do mnie alby mnie przeprosić za wszystkie krzywdy. Może nie byli najlepsi ale starali zapewnić mi wszystko czego potrzebowałam i robili wszystko abym wyszła na bardzo dobrego człowieka. Wiem że zawsze sa przy mnie niezaleznie co sie dzieje oni zawsze przy mnie będa...

Zobaczyłam w niebo i wyszeptałam " KOCHAM WAS" . Wybuchłam głosnym płaczem, jak dobrze że Łukasz przy mnie był i mnie przytulił. Razem z nim pojechałam do mojego rodzinnego domu, tam spodkałam moja ciocię, a ona podała mi list adresowany do mnie i powiedziała, że moi rodzice powiedzieli żeby przekazała mi ten list.

http://www.youtube.com/watch?v=1aWDhfX7RQs

Kochana Kamilo… Kiedy będziesz czytała ten list nas już nie będzie . Poprosiliśmy   siostrę twojego ojca aby przekazała ci ten list w razie naszej niespodziewanej śmierci, jeśli go czytasz to owa śmierć nastąpiła. Pamiętamy jak byłaś malutka. Wszyscy nazywali cie ” kruszynka „. Teraz pewnie jesteś dorosła i na pewno wiesz jak rozsądnie kierować swoim życiem. Pamiętaj, że rodzina jest zawsze najważniejsza i nie zrób tego samego błędu co my zaniedbując cię. Pamiętaj, że cię kochamy i zawsze będziemy przy tobie…
Twoi Rodzice.
Zamarłam. Przypomniały mi się wszystkie beztroskie chwile spędzone z moimi rodzicami. Juz za nimi tesknię. Łzy spływaja mi po policzkach... Muszę zostac jeszcze jeden dzień na odczytanie testamentu... Całą noc nie mogłam zasnąć.
Nastęnego dnia...
Łukasz musiał wracać, pożegnałam się z nim i odjechal. Chyba czuję do niego coś więcej niz tylko przyjaźń.

Wyszłam z pokoju gdzie został odczytany testament moich rodziców, okazało sie, że przpisali mi prawie wszystko, dom, samochód i 20 mln euro, a mojej cioci ( która przekazała mi list ) 20 mln euro.
Nie mogłam w to uwierzyć.

Kilka dni później...
Wróciłam do domu Łukasza. Spakowałam swoje rzeczy i pożegnałam się z Łukaszem.
- Narpawdę nie musisz sie wyprowadzać
-Ależ tak. Proszę masz tu mój adres - powiedziałam.
A w tym czasie Łukasz mnie ......... pocałował. Odwzajemniłam pocałunek i wyszłam, bylam w mega szoku. On wybiegł za mną.
- Kamila !
- Tak
-  Kamila ja cię kocham i nie mogę bez ciebie zyć, zakochałem sie w tobie odkąd znalazłem cie na ulicy - powiedział.
- Łukasz ja.. ja.. ja.. ja też cie kochm i to bardzo.
Pocałował mnie, czułam się jak w niebie.
Bardzo długo rozmawialiśmy o naszych uczuciach. Czuje ze jest tym z którym chcę spedzić ręsztę mojego życia. Ale musiałam jechac do domu. Pożegnałam sie z nim. Nic ciekawego, włączyłam sobie radio i odjechałam samochodem odziedziczonym po rodzicach (http://www.auto-blog.pl/wp-content/uploads/2007/11/porsche_carrera_gt_x.jpg ) Jechałam i jechałam gdy nagle hamulec przestał działać. Naciskałam go i naciskałam jednak bezskutecznie. Jechałam prosto w drzewo z prędkoscią 100 km/h. Zdążyłam tylko krzyknąć " BOŻE RATUJ "



Mam pytanie, czy ktoś to wogóle czyta ?
Zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga, bo trochę mało wejść jest....

A tak przy okazji to wszystkim życzę
WESOŁYCH ŚWIĄT I SMACZNEGO JAJKA |:*

czwartek, 28 marca 2013

- Halo, dzwoniliscie ?
- Ty gówiniaro, co ty sobie wogóle wyobrażasz, że tak sobie będziesz uciekać, ćpunko pier****na, nawet nie wracaj do domu, nic nie dostaniesz od nas w spadku, juz wolę wszystko na państwo przepisać niz na dziwkę i ćpunkę- krzyczeli.
- Ale ja jestem wszą córką - powiedziałam płacząc.
- Nigdy cie nie chcieliśmy, żebyś szybko zdechła - krzykneli in się rozłaczyli.
Płakałam całą noc, jak oni mogą. przcież jestm ich córką, juz nigdy do nich nie wrócę !

Nastepnego dnia....
Wstałam z łóżka ze spuchniętymi oczyma z płaczu zeszłam na śniadnie.
- Matko Boska co się stalo -  zawołał Łukasz
Wszystko mu opowiedziałam, a on mnie tylko przytulił, utonęłam w zapachu jego prefum

2 tygodnie później.
Pogodziłam sie z myślą że moi rodzice mnie nie chcą, dalej mieszkam z Łukaszem, ale wiem że musze sobie znależć jakies mieszkanie no i prace. Łukasz zaraz pewnie przyjdzie z treningu więc coś ugotuję ( zawsze gotowałam w domu, bo mama nie miała czasu i rodzice mówili że mam talent  ) Kiedy zrobiłam zupę, zadzwoniła moje ciocia, a to co mi powiedziała wstrząsnęło mna....



No i jest 3 wybaczcie że krótki ale nie miałam zbytniego pomysłu, osobiscie nie jestm zadowolona z tego rozdziału ale opinię pozostawiam wam <3  Postaram się bardzo szybko dodać nowy :)

środa, 27 marca 2013

Uznajmy że post wcześniej to 1 rozdział, no to teraz 2

Na samym początku chciałam serdecznie podziękować dziewczynie o nicku " Like..it. " bo to dzięki niej pisze to opowiadanie <3 dziękuję <3

Zaatkaował mnie jakis facet, jego wyraz twarzy nie wyglądał jakby mnie chciał na kawe zaprosić. Krzyczałałam ale zakrył mi usta ręką, próbował mnie zaciągnąć do jakiejś uliczki, w zyciu sie tak nie bałam Nagle jakis facet przybiwgł mi na ratunek... to był Łukasz. Zaczęli się bić ale wkońcu mężczyzna dał sobie spokój, Łukasz miał rozciętą wargę i łuk brwiowy : / Przytulił mnie a ja czułam się tak bezpiecznie <3
-Łukasz moge u Ciebie zostać na kilka dni, nie mam gdzie się podziać - zapytałam ze spuszczoną głową.
-Oczywiście, mieszkam sam odkąd rozwiodłem sie z moja żoną, która mnie zdradziła  - odpowiedział.
-Dziękuję ci bardzo... - odpowiedziałam a do oczu zaczęły mi napływać łzy, ale nie takie łzy to były łzy szczęscia <3
- Dlaczego płaczesz ? - zapytał.
- Bo jeszcze nikt nie zrobił dla mnie tyle co ty, przywiozłeś mnie do szpitala, gdyby mnie ty to może bym umarła na tej ulicy, teraz mogę u ciebie trochę pobyć, dziękuję- powiedziałam płacząc.
Znów mnie przytulił, znowu poczułam sie taka bezpieczna w jego raminonach.

Po 20 minutach bylismy pod jego domem (  http://www.domynowoczesne.eu/wp-content/uploads/2009/11/dom-z-basenem-6.jpg ) Byłam pod wrażeniem. Podczas gdy Łukasz przygotowywał mi sypialnie, ja oglądałam TV. Akurat włączyłam na mecz, lubiłam je oglądać i  zobaczyłam.... Łukasza. Boże jak ja jestem głupia przeciez to piłkarz - pomyślałm.
Pobiegłam do niego i zapytałam z przekonaniem w głosie :
- Ty jesteś piłkarzem prawda ?
On tylko się uśmiechnął i powiedział
- Myślalem, że mnie poznalaś.
Nastała minuta ciszy, a potem wybuchnęlismy śmiechem.
Zaparzyłam nam herbatyi opowiedziałm mu całą moję historię.
- Możesz zostac u mnie ile tylko chcesz. - powiedział z  czułaścią w głosie, a ja sie usmiechnęłam, czułam że moge mu wszystko powiedziec,
- Dziekuje - odparałm
Dobra jest juz późno a ja mam jutro trening a jest trochę późno, jak chcesz możesz iść ze mna jutro na trening.
-A mogę pojutrze, bo chciałabym sie jutro trochę zorientować co gdzie w tym domu się znajduje.
-Ok, dobranoc kolorowych :) - powiedzial i pocalował mnie w policzek <3
-  Dobranoc i nawzajem <3
Poszlam do mojego pokoju i  zobaczyłam 40 nieodebranych połączeń od moich rodziców  o.O. Może się o mnie martwia - pomyślalam. Oddzwonię. Jak pomyslalam tak zrbiłam, ale zaraz tego pożałowałam...
- Halo, dzwoniliscie ?



poniedziałek, 25 marca 2013

Nazwe tego zostawiam wam bo nawet nie wiem jak to nazwać czy prolog cz 1 rozdział

Kamila miała 20 lat i mieszkała w Dortmundzie, w bardzo zamożnej rodzinie, mozna powiedziec że miała wszystko prócz miłości swoich rodziców. " Najlepsza przyjaciółka" wciągnęła ją w narkotyki. Nie chciała prosić rodziców o pieniądze, zwierzyła się o tym swojej "przyjaciółce" a ona zaproponowała jej "pracę".... prostytutki. Kamila nie chciała się zgodzić ale kiedy poczuła "głód " zgodziła się. Nie było jej łatwo, brzydziła się sobą. Pewnego dnia kiedy była w "pracy" ktos do drinka dosypał jej pigułkę gwałtu.

Nastęnego dnia...

KAMILA:
Obudziłam sie w szpitalu. Nademną stał jakiś mężczyzna. Wydawało mi  się, że go znam ale nie mogłam sobie przypomieć skąd. Z moich rozmyślań wytrącił mnie jego  głos ...
- Cześć, jestem Łukasz i przywiozłem cię tu, leżałaś na drodze cała posiniaczona i zakrwawiona, co się stało, jak się czujesz ? - zaczął mnie wypytywać i usmiechnął się czule.
Ten ... Łukasz, czy jak mu tam.. jego usmiech i głos... miałam ciarki...
- Tak, lepiej, ale nie bardzo pamietam co się stało... - odpowiadałam mu i jednocześnie patrzyłam w jego piękne oczy. Rozmarzyłam się...
-Ja juz będę lecieć, zostawiam ci mój nr. jak będziesz czegos potrzebowac to dzwoń śmiało -  powiedział, a ja jak usłyszałm ten jego seksowny głos, rozpłynęłam się...
-Dobrze, pa - odpowiadzialam.
Kiedy Łukasz wychodził, weszli moi rodzice -,-. Nie bardzo chciałm ich widzieć, a rozmawiać z nimi to juz wogóle, bo nawet jak bym im opowiedziała o moim nałogu i "pracy" wysłali by mnie do jakiegos zakładu dla ćpunów. Potrzebowałam ich miłości a nie kasy. Oczywiście kiedy weszli dostałam mega opierdol i  szlaban za to ,że nie wrócilam na noc do domu -,-
Juz nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym płaczem, wyganęłam im wszystko co czułam, ze nie dają mi wszpacia, wykrzyczałam że to przez nich wpadalm w nałog i że byłam prostytutką. Mialam cichą nadzieje że ze mna porozmawiają, pomogą, ale oni wyszli bez słowa. Z korytarza tylko usłyszałm krzyki ojca:
- Jestes z siebie zadowolona, twoja corka jest cpunką i w dodatku dziwką !!!
Płakałam jeszcze bardziej.

Kilka dni później wyszlam ze szpitala i jechalm do domu  ( http://www.darmowe-tapety.pl/demot/pi%c4%99kny%20dom.jpg ) Ani ja ani moi rodzice nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę.

5 godzin później...
Był juz wieczór. Szłam na kolację, gdy usłyszałm rozmowę moich rodzicow :
- Załatwiłeś ?
- Tak, w poniedziałek jedzie do kliniki, niech ja wyleczą, przecież jak ludzie się dowiedzą że nasza córka jest narkomanką to nie mielibyśmy życia.
- A co powiemy rodzinie, sąsiadom ... ?
-No nie wiem, że wyjechała na kilka tygodni za granicę do jakiejs koleżanki.
Jak to usłyszałam, łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Chciałam jak najszybciej uciec ale nie mialam  nikogo prócz mojej "przyjaciółki " która mnie wystawiła. Trudno, pomyślałam, wiedzailm że nie moge tam dłużej zostac. Spakowalam najpotrzebniejsze rzeczy i wyskoczyłam przez okno, mojego pokoju, znajdowal sie na parterze więc uciec nie było trudno... Włóczyłam się po mieście, a w dodatku byłam na głodzie ( nie uzależnilam się tak bardzo) , postanowilam zerwać z nałogiem. Szłam tak ulicami, gdy nagle ktoś zaatakował mnie od tyłu...




A tak wygląda Kamila : http://i.pinger.pl/pgr408/2ba2a89e002abe0b50ffd521/ladne-dziewczyny-likely-pl-85b6e22e.jpeg