Robert spał w wannie, Marco na płytkach koło prysznica, Mario na nim, Łukasz na stole, Kuba pod stołem, Anka ( w spodniach, nawet nie wiem kiedy się przebrała o.O ) w otwartej szafie, Cathy na sofie, Mats na podłodze obok sofy...
" Mother of God " - pomyslałam
Anka juz się obudziła i wyszła z szafy.
- O Boże, jak mnie łeb boli. Umieram. O jaki bałagan, ide znowu do szafy.. - wyjęczała
Śmiałam się z niej jak głupia.
- O kurwa co ja tu robie- usłyszałm głos Lewego.
Postanowiłam że wezmę sobie jakąś wode na kaca.
Wszyscy juz wstali, nawet Anka z szafy wyszła.
-Taa, to ja może zadzwonię po jakąś firmę sprzątającą- powiedziała z przerażeniem w głosie Ania
Lewy podał jej telefon a ona zadzwoniła.
20 minut później...
Firma sprzątająca przyjechała po 10 minutach od jej wezwania i w 10 minut posprzatała ten bałągan.
Była 10 .00 razem z Łukaszem poszłam spacerkiem do domu. Chłopaki mieli trening na 12.00. Wzięlam długą odprężającą kąpiel i poszłam się ubrać. Później pojechałam z Łukaszem na trening. Ania tez tam była. Biedni chłopcy biegali na mega kacu, ale za to z Anią kolejne 3 godziny przegadałam. Jutro miałyśmy iść na zakupy do galerii. Świetnie się z Anią dogadywałam. Bratnia dusza można powiedziec, interesowałysmy się tym samym czyli : sportem, muzyką i modą oczywiście. Po treningu wszyscy wyszli przed stadion.
- To co idziemy na jakiś obiad ?- zapytałał Łukasz
- ok- wszyscy odpowiedzieliśmy
10 minut później wszyscy byliśmy w tej restauracji, co jak co ale jedzenie to mieli zajebiste. Jeszcze jak zjedliśmy to trochę rozmawialiśmy i wszyscy się rozeszli.
Następnego dnia...
Ania przyjechała po mnie punktualnie o 12.00. Jutro chłopaki mieli mecz z Malagą więc musieli przećwiczyć taktykę na mecz, decydował on czy wejda do półfinału. No ale ok.
Dojechaliśmy do galerii i ruszyłyśmy na podbój sklepów. Kupiłam sobie okulary, torebkę i spodnie a Ania buty, letnią sukienkę i naszyjnik. Po bardzo męczących zakupach, Ania odwiozła mnie do domu. Łukasz czekał na mnie juz z obiadem.
Później oglądaliśmy " 3 metry nad niebem " , Łukasz troszkę protestował co do obejrzenia tego filmu no ale po krótkim pocałunku dał się przekonać. Później wzięłam prysznic i poszłam spac.
Następnego dnia.
Dzień bardzo szybko mi zleciał, no ale nadszedł wkońcu wieczór... Na stadionie siedziałąm obowiązkowo obok Ani. Miała na sobie koszukę BvB z napisem " LEWANDOWSKI" i szlik zawiązany w pasie, ja podobnie tylko że miałam na koszulce " PISZCZEK" .
Mecz rozpoczął się dla nas fatalnie bo w 25 minucie gola strzelił Joaquin, ale za to w 41 minucie na 1:1 strzelił Robert. Współczuje ludziom którzy siedzieli obok Anki na poprzednich meczach, jak Robert strzelił gola to zaczęła piszczeć tak głośno że myślałm że ogłuchne. W 85 minucie (?) znowu strzeliła Malaga. Boże jak my przeżywałaysmy, Ani juz z oczu łzy zaczęły płynąć. Jest 90 minuta meczu, sędzia doliczył kolejne 3 minuty (?). W 91 ' na 2:2 gola strzela Reus, a minutę później Łukasz. Zaczęłąm skakać, piszczeć, płakć jednocześnie. Borussia wygrała z Malaga 3:2. Po meczu wraz z innymi WAG's zeszłysmy do piłkarzy, całe zapłakane łzami szczęścia. To był piękny mecz.
- Ta bramka była dla ciebie - powiedział Łukasz.
- Dziękuję - odpowiedziałm i pocałowała go.
- No to co jutro na imprezę, tym razem do mnie - powiedział Reus.
- Dobra to do jutra.
Wrócilismy do domu i zasnęliśmy .
No i jest przpraszam że tyle czekaliście ale nie miałam czasu.
Cudny,chciałabym zobaczyc chłopakow trenujacychna kacu:-)
OdpowiedzUsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :*
Anka jest takim odzwierciedleniem mnie! Też ryczę jak BVB traci, lub strzela bramki! :) Ogólnie rozdział bardzo ciekawy i już nie mogę doczekać się kolejnego!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie;
http://lewy-elena.blogspot.com/
Uwielbiam twojego bloga ;) Zapraszam do mnie http://bestlovforever.blogspot.com/ Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńSuper.;p zapraszam do mnie http://mario-alicja-story.blogspot.com/ mile widziany komentarz.;p
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 1 rozdział :) http://bestlovforever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń