piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 9

Miesiąc później ( dzień ślubu Łukasza i Moniki )

KAMILA :
Już postanowiłam. Wyjeżdżam do Polski, do babci. Zacznę nowe życie bez Łukasza za to z moja kochana Zuzia, z Lewym i Ania będe się kontaktowac, ale Łukasza nigdy nie zapomne... kocham go ponad wszystko. O Zuzię będę bardzo dbała i postaram się jej zapewnić wszystko co najlepsze. Za 1,5 godziny mam samolot do Polski, nie będe sprzedawać domu, będziemy tu przyjeżdżać na wakacje :d

TYMCZASEM :
-Łukasz czy ty napewno ja kochasz ?
- Tak Lewy, kocham tylko i wyłącznie Monikę

W KOŚCIELE :
Robert zabrał głos...
- Zanim wezma ślub, chcemy pokazać wam film przedstawiajacy... a zreszta sami zobaczycie...
Odszedł i stanął obok swojej żony.
Łukasz, Monika  i wszyscy goście zaczęli oglądać. Była tam Kamila, Łukasz , wspólnie spędzone chwile, ich szczęście. Na końcu Ania wyszła na środek kościoła z wielkim napisem :
" ZASTANÓW SIĘ CZY NAPRAWDĘ KOCHASZ MONIKE, DEBILU DALEJ KOCHASZ KAMILĘ WIĘC RUSZ DUPE NA LOTNISKO BO ONA JEDZIE DO POLSKI I JUZ NIGDY JEJ NIE ZOBACZYSZ !!!"
Cały kościół zaczął krzyczeć
"Nie daj Kamili odejść "
- Lewy, idziemy kocham ją i nie daruję sobie jak ona wyjedzie, przepraszam Monika
(Monika tylko zaczęła głośno płakac i przeklinac Łukasza w kilku językach.)
- No nareszcie, Łukasz ile można było czekać aż się wreszcie obudzisz, ale wiesz że Ania teraz wszystko będzie gościom wyjasniać...

NA LOTNISKU :
Kamila :
Szłam już z bagażami i Zuzią, gdy ktoś zaczął mnie wołać. To byli Lewy i odziwo Łukasz.

Łukasz :
Była jeszcze na lotnisku na całe szczęście dogoniliśmy ją i zacząłem mówić:
-Kamila, kocham cię i nie mogę bez ciebie żyć. Jestem bez ciebie jak studnia bez wody, jak ptak bez skrzydeł, jak pustynia bez piasku, jak zapalniczka bez ognia... kocham cię najbardziej na całym swiecie. Wybacz mi prosze. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moja żoną ? Tylko pierścionka nie mam... - posmutniałem.
-Już masz- powiedział Lewy i wyciągnął z tylnej kieszeni pierścionek
- Lewy zawsze na wszystko przygotowany- powiedzieliśmy jednocześnie
-No to jak ? zapytałem

KAMILA :
 Łukasz mnie poprosił o rękę... na początku trochę się wachałam (?) ale przecież go kocham więc stałąm tak przed nim w osłupieniu, gdy jakaś starsza pani powiedziała " Nie trzymaj tego biednego chłopca w niepewności"
Po tym powiedziałam tak i rzuciłam się na Łukasza.
Później powiedziałam mu o Zuzi, nie mógł w to uwierzyć, miał pretensje czemy mu nie powiedziałąm, ale wszystko sobie wyjaśnilismy...
Wszyscy wrócilismy do domu
- Robert a Ania gdzie ?- zapytałąm
- O kurwa, Łukasz zostawiliśmy ja w kościele.
Lewy szybko wybiegł z domu i pojechał do kościoła...

ROBERT :
Jestem juz w progu kościoła i dalej słucham przemowy żony
- Tak prosze państwa miłośc jest nieprzewidywalna...... Moniko, jestes bardzo piekna kobieta i napewno znajdziesz tego jedynego...

Myślałem że padnę, mówiła  to z takim przejęciem. Wkońcu skończyła, wszyscy bili jej brawo, niektórzy płakali o.O. Ona tylko podeszła do mnie.
- No dziekuję, ludzie pewnie pomyśleli że jakaś głupia jestem alebo cos, od tego gadania to mi w gardle zaschło...
- Kochanie jedziemy do domu
- No ja myśle- powiedziała .
W drodze do domu wszystko jej opowiedziałem, na co ona tylko sie szeroko usmiechnęla.


 Kilka dni później


KAMILA :
Ze ślubem nam się nie śpieszy, wiadomo jeszcze nie ufam mu tak jak kiedys. Utrzymuje dystans. Powoli odbudowywujemy nasze relacje i z kazdym dniem jest coraz lepiej :)

ŁUKASZ :
Z Kamilą coraz lepiej mi sie układa, ale czuje że jeszcze nie ufa mi tak jak kiedys. Nie dziwię jej sie.
Postanowiłem pójść z Robertem na jakieś piwo, zadzwoniłem do niego i powiedział że za 10 minut będzie.
Minelo 10 , 20, 30, godznia, a Roberta jak nie było tak nie ma.
Zadzwonił telefon, to była Ania, cała zapłakana. Powiedziała że Robert miał wypadek i że właśnie ma operację w szpitalu. Kamila zadzwoniła po ciocię i pojechaliśmy do szpitala....


Już 9. Przepraszam że długo nic nie dodawałam ale mama musiała wziąć mi laptopa i tak jakoś wyszło. Dostałam nagłego ataku weny więc jeszcze będziecie musieli ze mna wytrzymać długo i to tak długo jak tylko się da :) Nie mogę się tak poprostu rozstać z tym opowiadaniem.
Jak już tu jestes to skomentuj :d





Taki tam pierścionek zaręczynowy :D

8 komentarzy:

  1. Zajebiste :3
    Śliczny pierścionek :3
    Czekam na nexta :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej jak dobrze ze sie pogodzili

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny :) Zapraszam na 2 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :) Mam nadzieje, że Robert z tego wyjdzie :) Zapraszam do mnie : pilkarz-z-borussi-moim-zyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne opowiadania. Mam nadzieję że się nie gniewasz że dodałam linka mojego bloga na twojego. Przepraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no co ty, pewnie że sie nie gniewam, nawet to bardzo dobrze że dodałąś :D

      Usuń
  6. Zapraszam do mnie :D
    http://i-will-be-always-myself.blogspot.com/
    świetne masz opowiadania !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahah! To jedyne opowiadania w jakim naprawdę polubiłam Ankę ;) Super rozdział, ale troszkę żal mi tej całej Moniki, bo ją tak Łukasz wystawił. Buźka i zapraszam do mnie :*
    http://lewy-elena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń